W Brzozowicy Dużej trwa nietypowy strajk. Od 2 września aż 54 uczniów jest przez rodziców wysłanych do gimnazjum w sąsiedniej gminie, Trzebieszów. Kąkolewnicki wójt bowiem zamknął gimnazjum w Brzozowicy, a otworzył w swojej rodzinnej wsi Olszewnicy, dokąd jeździ tylko 29 młodych brzozowiczan.
- Dzieci gimnazjalne z Brzozowicy się rozjechały. Gimnazjum mogło tam dalej istnieć pod warunkiem wygaszenia szkoły podstawowej, którą jednak woleliśmy pozostawić. Część gimnazjalistów trafiła do Trzebieszowa. Gimnazjum w Olszewnicy ruszyło i nabrało rozpędu. Są "życzliwi”, którzy szerzą w Brzozowicy pogłoskę, że rodzice będą musieli dopłacić po 200 złotych do prac wykończeniowych budynku szkolnego w Olszewnicy. Jest to nieprawda. Liczę na to, że więcej młodzieży przejdzie do olszewnickiego gimnazjum, chociaż już obecna liczba uczniów wystarczy do funkcjonowania tej szkoły. Niektórzy gimnazjaliści korzystają z bałaganu i wcale nie chodzą na lekcje. Ta sytuacja demoralizuje młodzież. A ja nie zamierzam przekazać części tegorocznych nakładów na nasze gimnazja do Trzebieszowa. Ze strony sąsiedniej gminy mamy nietakt - mówi wójt Adam Kurowski.
Przewodnicząca brzozowickiego komitetu protestacyjnego Iza Prokopiak podkreśla: - Dobrze, że mamy do czynienia z trzebieszowskim wójtem. Dba o nasze dzieci odwożąc je tuż po zakończeniu lekcji.
Jej zdaniem dotacje powinny pójść za dziećmi, do Trzebieszowa, dokąd gimnazjaliści mają 6 km, a do Olszewnicy muszą dojeżdżać 9-12 km. Dodaje, iż w przyszłym tygodniu z rodzicami zwróci się do wojewody, aby pomógł rozstrzygnąć spór.