Wojciech Raczuk z Białej Podlaskiej to były milicjant, który w 1982 roku podczas pościgu za zabójcą dostał sześć kul. Cudem wówczas przeżył. Sąd przywrócił mu właśnie emeryturę niesprawiedliwie zmniejszoną na podstawie ustawy dezubekizacyjnej
W lipcu 2017 r. Raczuk został decyzję dyrektora Zakładu Emerytalno-Rentowego MSWiA o obniżeniu renty inwalidzkiej. Zamiast 2,8 tys. zł netto miał teraz dostawać 854 zł.
– Nie spodziewałem się że państwo PiS-owskie zabierze mi rentę. Od razu złożyłem odwołanie – mówi były milicjant.
Raczuk pracował w wydziale kryminalnym w sekcji zabójstw Komendy Wojewódzkiej MO w Białej Podlaskiej. W lutym 1982 r. w pościgu za zabójcą Józefem Koryckim został ostrzelany kulami z broni maszynowej. W jego ciało trafiło sześć kul.
– W 1983 r. komisja lekarska przyznała mi drugą grupę inwalidzką z zakazem pracy od dnia wypadku – relacjonuje. Rzecz w tym, że zanim zapadła decyzja komisji, milicja umieściła Raczuka (tylko teoretycznie) na stanowisku zastępcy kierownika ds. polityczno-wychowawczych komisariatu w Łosicach.
– Nie byłem tam ani sekundy. Walczyłem wtedy o życie. Kula podziurawiła mi wątrobę, uszkodziła kręgosłup. Mam rehabilitację do końca życia – opowiada Raczuk.
W dokumentach zapis o pięciu miesiącach pracy w komisariacie w Łosiach pozostał. To sprawiło, że w 2017 r. Raczuk znalazł się wśród 32 tys. byłych funkcjonariuszy, których objęła ustawa dezubekizacyjna. Raczuk odwołał się od tej decyzji i właśnie zapadł wyrok w Sądzie Okręgowym w Lublinie.
Sąd przyznał, że nie było żadnych podstaw do obniżenia mu renty.
– Sąd zmienił zaskarżoną decyzję i ustalił wysokość renty inwalidzkiej od dnia 1 października 2017 r. w wysokości obowiązującej do dnia 30 września 2017 r. wraz z przysługującymi wzrostami i dodatkami. Wyrok nie jest prawocmocny – informuje Magdalena Dobosz z biura prasowego Sądu Okręgowego.
– To była aberracja, z taką grupą inwalidzką nie mogłem przecież tam pracować. Poza tym, sąd wziął pod uwagę to, że ustawa z 2017 r. nie wymienia mojego stanowiska – dodaje Raczuk.
To druga tego typu wygrana sprawa w Polsce.
– Obudziłem się w innym świecie – nie kryje były milicjant. – Wcześniej moi sąsiedzi niby wiedzieli, że służyłem w wydziale kryminalnym, ale było myślenie, że skoro mu rentę zabrali, to coś złego musiał zrobić.
Decyzja sądu jest dla niego ważna też w powodów finansowych. – Wpadliśmy z rodziną w życie na progu ubóstwa. Same leki kosztują mnie miesięcznie ponad 300 zł.