Studenci honorowo oddają krew. Czekolady, które dostają jako krwiodawcy oddają dzieciom z domu dziecka.
- Chcemy pomoc potrzebującym krwi i dzieciom. Nasze koło naukowe z kierunku ratownictwo medyczne PWSZ już od trzech lat prowadzi taką akcję. Organizujemy ją dwa razy w roku i sami w niej uczestniczymy, oddając krew - mówi Emilia Wereszko. Emilia z koleżankami i kolegami z trzeciego roku ratownictwa pomagała wczoraj pracownicom Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, które pobierały krew.
- W środę w nocy zakończyły się na naszej uczelni juwenalia. Nic dziwnego, że następnego dnia wielu osobom trudno dotrzeć do gabinetu i wziąć udział w naszej akcji. Ale liczymy, że w piątek będzie więcej krwiodawców. Podczas poprzednich "Wampiriad” przekazaliśmy aż 216 litrów krwi. Ja też nie przepuszczam takiej okazji i oddam krew - podkreśla Maciej Wojdat, który już od pięciu lat jest honorowym dawcą.
Maciek ze znajomymi z koła naukowego podtrzymywał wczoraj na duchu Martę Jaśkowską, która siadając na fotel, żeby oddać krew, twierdziła, że czuje satysfakcję.
- Studenci to główni adresaci naszej działalności i najwierniejsi dawcy w czasie takiej akcji. Spodziewamy się w piątek tłumów i kolejek - podkreśla pani Teresa, pielęgniarka z bialskiego Oddziału Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa.
- Czujemy się bardziej szlachetni po oddaniu krwi i przeznaczeniu słodyczy na rzecz dzieci. Takie wyrzeczenia przydają się w życiu. Dodatkowo, jako przyszli ratownicy, nabieramy doświadczeń w organizacji takiej akcji - mówi Ewa Stachowicz, która wyjaśnia, że studenci nie biorą należących się krwiodawcom czekolad, tylko oddają je podopiecznym z domów dziecka.
- Przyszłam, nie zastanawiając się nad ideą akcji. Już drugi raz oddaję krew. Zapewniam, że to nic nie boli - zaznacza Aleksandra Woźniak z pierwszego roku kierunku zdrowie publiczne PWSZ. Aleksandra po oddaniu krwi nie skorzystała nawet z możliwości wzięcia dnia zwolnienia z zajęć. Bezpośrednio z gabinetu "Wampiriady” poszła na wykłady.