Z nostalgią wspominają przeszłe czasy. Zapewniały im bezpieczeństwo, pracę. Niektórzy pracownicy byłego PGR w Kostomłotach w obecnej rzeczywistości nie znaleźli dla siebie nowej szansy. Dotknęło ich bezrobocie.
Po chwili dodaje, iż tęskni za tamtymi czasami. - Oprócz podstawowego wynagrodzenia dostawaliśmy premie uznaniowe oraz tak zwane trzynastki. Nasze dzieci z zakładu pracy miały fundowane kolonie letnie - podkreśla mężczyzna.
Podobne zdanie na ten temat posiada dawny dyrektor PGR w Kostomłotach. - Przez 20 lat dbałem o gospodarstwo. W latach osiemdziesiątych było zaliczane do najbardziej rentownych zakładów tego typu w kraju. Hodowaliśmy ponad 1100 sztuk bydła. Importowaliśmy je głównie do Włoch. Po przejęciu przez obecną Agencję Nieruchomości Rolnej wszystko się zmieniło. Pojawiły się pierwsze straty. Obecnie muszę patrzeć, jak pozwala się na wyrąb pięknego lasu oraz rozbiórkę pastwiska - mówi Eugeniusz Kupryś.
Po likwidacji PGR w Kostomłotach wielu jego pracowników musiało poszukać sobie nowego zatrudnienia.
Dla części z nich, takie czynniki, jak wiek, brak pewnych predyspozycji, umiejętności zawodowych, stały się przeszkodą do znalezienia innej szansy. Taki los spotkał również Mirosława Nowaka.
Po rozwiązaniu Zakładu Rolnego w Kostomłotach przez dwa lata pracował w Zakładach Mięsnych w Małaszewiczach, jako magazynier żywca. Później stracił to zajęcie. Obecnie wraz z rodziną żyje z dnia na dzień. Ociera się o biedę. Aby przetrwać zaciąga pożyczki u znajomych lub też często ucieka się jeszcze do innego wyjścia.
W miejscowym sklepie bierze artykuły spożywcze na tak zwaną kreskę. Jest to sposób na przetrwanie dla wielu rodzin w Kostomłotach. Sposób, który tutejszych ludzi nie dziwi, ani też nie zaskakuje. Kostomłoty przypominają mały świat zamknięty na klucz. Ludzie żyją tu wspomnieniami dawnych czasów. Dla nich przejęte przez nowych właścicieli budynki obór, magazynów, suszarni stanowią relikty świetlanej przeszłości.•