Wczoraj sąd aresztował na trzy miesiące 25-letniego Janusza K. Jest podejrzany o podpalenia w swojej wsi.
- Badając sprawę pożarów w gminie Drelów, udało się nam zawęzić krąg podejrzanych. Wytypowaliśmy i zatrzymaliśmy Janusza K. - mówi Cezary Grochowski, oficer prasowy bialskiego komendanta miejskiego policji.
Policjanci ustalili, że Janusz K. jest sprawcą co najmniej dwóch podpaleń. Potwierdzili, że 20 września podpalił 30 arów młodnika obok Witoroża, a 3 października - stodołę. Budynek spłonął. Straty wyniosły 20 tys. zł.
- Zatrzymany Janusz K. wyjaśnił nam, że jakiś wewnętrzny głos kazał mu podpalać. Czuł z tego powodu satysfakcję. Najpierw wchodził do lasu i palił mrowiska, później krzewy. Sprawa jest rozwojowa - zapowiada Grochowski.
Adam Bahonko, sołtys i zarazem prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Witorożu, przyznaje, że w październiku w jego wsi wybuchła panika. - Była seria czterech lub pięciu mniejszych podpaleń w lesie. Ugasiliśmy ogień własnymi siłami. Ale potem podpalacz puścił z dymem stodołę. Wyglądało, jakby ktoś podpalił najpierw benzynę, a potem uciekł. Ludzie zaczęli się bać.
Sołtys jest jednak zaskoczony, że podejrzanym jest Janusz K. - To bardzo spokojny młody człowiek. Jego rodzina regularnie chodzi do kościoła - dziwi się Bahonko. A inni mieszkańcy wsi dodają: - Niemożliwe! Przecież już kończył studia i chciał normalnie pracować!
Satysfakcji z zatrzymania Janusza K. nie kryje natomiast Jan J., rolnik z gminy Wisznice. Przez lata on i jego córka byli nękani groźbami. - Otrzymałem prawie 400 SMS-ów z groźbami, że ktoś spali moje gospodarstwo lub podłoży bombę. Wiadomości podobnej treści, tyle że podpisane moim imieniem i nazwiskiem, dostali też inni ludzie: znana lekarka, kilku przedsiębiorców. Miałem przez to spore kłopoty.
Okazało się, że autorem gróźb był właśnie Janusz K., swojego czasu bezskutecznie starający się o rękę córki rolnika. Za SMS-owe nękanie Jana J. odpowiada przed bialskim Sądem Grodzkim. Proces trwa. Ale to już kolejny jego konflikt z prawem. Pod koniec grudnia 2005 roku dostał wyrok 18 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata za to, że wielokrotnie groził m.in. Janowi J. i jego córce pozbawieniem życia. Teraz, za podpalenia, szykuje mu się trzeci proces.