27-latek z okolic Białej Podlaskiej ukradł poloneza myśląc, że takiego samochodu nikt nie będzie szukał. Mężczyzna chciał sprzedać auto na części. Plan się nie powiódł, bo samochód zepsuł się w drodze do warsztatu.
Do kradzieży doszło w ubiegłym tygodniu w gminie Rossosz. Ofiarą złodzieja padł polonez atu, zaparkowany na podwórku.
- Sprawca musiał przełożyć akumulator z innego samochodu, żeby wyjechać polonezem z posesji. Wartość auta została oszacowana przez właściciela na około 800 zł – mówi Barbara Salczyńska-Pyrchla, oficer prasowy bialskiej policji.
Kryminalni z Wisznic namierzyli skradziony samochód i złodzieja. Okazało się, że to znany policjantom 27-latek z gm. Rossosz. Mężczyzna został zatrzymany. Przyznał policjantom, że ukradł auto, bo potrzebował gotówki.
- Zamierzał pojeździć nim trochę po czym rozebrać go na części i sprzedać. Po drodze jednak samochód odmówił mu posłuszeństwa, więc go zostawił. Sądził, że sprawa nie wyjdzie na jaw, gdyż takiego samochodu nikt nie będzie szukał – dodaje Barbara Salczyńska-Pyrchla.
Mężczyzna będzie odpowiadał za kradzież, jako recydywista. Ma już na koncie podobne przestępstwa. W grudniu ubiegłego roku wyszedł z więzienia. Teraz grozi mu nawet 7,5 roku za kratami.