O dramatycznej sytuacji państwa Krystyny i Stanisława Semeniuków oraz ich dorosłych dzieci i wnuków pisaliśmy już na łamach Dziennika dwukrotnie. Dla przypomnienia, prawie 30 lat temu małżonkowie kupili od prywatnego właściciela mieszkanie w Białej Podlaskiej. Formalnie nigdy nie było ono ich własnością, gdyż nie zawarli ze sprzedającym umowy notarialnej.
1 kwietnia skończył się okres ochronny i zgodnie z prawem, mogą się odbywać eksmisje na bruk. Po naszych publikacjach z pomocą przyszły rodzinie władze miasta. Prezydent Andrzej Czapski upoważnił naczelnika wydziału gospodarki komunalnej, mieszkaniowej i ochrony środowiska do rozwiązania problemu. - Wielokrotnie podkreślaliśmy, że nigdy nie doszło do tego, aby ktoś został bez dachu nad głową. Kilka dni temu przydzieliśmy rodzinie Semeniuków lokal, mimo że w wyroku sądu nie było o tym mowy. Mieszkanie jest po remoncie i ma ogrzewanie piecowe - informuje Rudolf Somerlik, dyrektor gabinetu prezydenta miasta.
Nowe lokum Semeniuków znajduje się w centrum, w starej kamienicy, na parterze. Lada dzień będzie gotowe i niezwłocznie się tam przeprowadzą. - Zawsze to lepiej niż w rozwalającym się budynku. Mają teraz gdzie się schronić, chociaż dla siedmiu osób jest tu trochę ciasno - mówi Tadeusz Semeniuk, brat pana Stanisława. Pomaga odnowić mieszkanie. Wykonuje drobne przeróbki. Dzięki ściance działowej przybyło nowe pomieszczenie, drugi niewielki pokój. Jest korytarz, ślepa kuchnia i wydzielone miejsce na łazienkę. Trzeba jeszcze poprawić instalację elektryczną.
- Wiadomo, jak ktoś dostaje mieszkanie, to nie od razu się wprowadza, tylko chce urządzić wszystko po swojemu - wyjaśnia brat. W mieszkaniu nie ma wody ani ubikacji. Wspólny dla wielu lokatorów wychodek jest w podwórku. Dopóki Semeniukowie nie odzyskają pieniędzy od poprzedniego właściciela kamienicy (postępowanie sądowe do tego zmierza), którą muszą opuścić, będą żyć w takich warunkach. •