Podczas dzierżawy w Stanach Zjednoczonych padła jedna z najbardziej utytułowanych janowskich klaczy, Pinga. – Gdyby to była moja decyzja, nie wydzierżawiałbym jej – przyznaje obecny prezes stadniny, Lucjan Cichosz.
17-letnia Pinga była w dzierżawie u hodowców z Cedar Ridge Arabians w Minnesocie od czerwca ubiegłego roku. I zgodnie z umową miała wrócić do Polski w styczniu 2022 roku. Ale zza Oceanu napłynęły smutne wieści.
– Z lecznicy, która opiekowała się klaczą, wiemy, że przyczyną zgonu była kolka i pooperacyjne komplikacje – mówi prezes Lucjan Cichosz, który stadniną kieruje od września ubiegłego roku.
Hodowcy są zgodni – to wielka strata dla polskiej hodowli. – Przede wszystkim zdobyła w 2015 roku najcenniejszy platynowy medal Czempionatu Świata. Szkoda, że tak przykro skończyła. Zostawiła w Polsce trzy wspaniałe córki, które na szczęście są w Janowie –zauważa prof. Krystyna Chmiel, ekspertka z Białej Podlaskiej. Jej zdaniem błędem było wysyłanie klaczy na dzierżawę do Stanów. – Przecież zdobyła najwyższy tytuł świata. U szczytu kariery już była, należało jej dać spokój, zasługiwała na emeryturę – uważa Chmiel.
Obecny prezes stadniny również nie poparłby takiej decyzji. – To zapadło zanim zostałem prezesem. Ja bym jej nie wydzierżawił, była na tyle utytułowana, że nie musiała się już promować – podkreśla Cichosz. Potwierdza, że jej trzy córki: Piniata, Paterna i Petula są w janowskiej stadninie. – Utytułowany koń to zawsze strata. Ale następczynie na szczęście są. Natomiast konie padały i zawsze będą padać. Takie jest życie – stwierdza prezes.
Profesor Chmiel ma pewne podejrzenia, co mogło zaszkodzić klaczy. – Być może to nadmierne obciążenie wyjazdami za granicę, na pokazy, a także pobieranie zarodków. To inwazja w organizm, a konie są wrażliwe na stany zapalne w obrębie jamy brzusznej – zwraca uwagę ekspertka. Przypomnijmy, że w 2015 roku w stadninie z powodu niemożliwego do wyleczenia skrętu jelit padła najsłynniejsza na świecie klacz Pianissima. – Niektórzy spekulują, że ta linia koni „P” jest szczególnie narażona na te dolegliwości. Ale ja hodowałam konie ponad 20 lat, również z tej linii i każda kolka odpowiednio wcześniej wykryta może być wyleczona – zaznacza prof. Chmiel.
Klacz była ubezpieczona. Prezes stadniny nie ujawnia tej kwoty, ani szczegółów umowy dzierżawy, zasłaniając się tajemnicą handlową.