Kilkadziesiąt maskotek uszytych przez skazanych trafiło na oddział dziecięcy bialskiego szpitala. Wszystko dzięki warsztatom spółdzielni Bialskie Cuda.
To już czwarta edycja i trzecie przekazanie maskotek do szpitala. Jedna partia trafiła do ośrodka dla cudzoziemców. Panie z Bialskich Cudów od 2015 roku uczą więźniów szycia.
– Wcześniej warsztaty odbywały się na terenie zakładu karnego, a teraz osadzeni przychodzą do nas, kilka razy w tygodniu – mówi Joanna Olęcka, prezes spółdzielni. - To dla nas ułatwienie, bo na miejscu mamy maszyny i akcesoria krawieckie – dodaje Olęcka.
Maskotki są upcyklingowe - powstają z resztek materiałów. – Na pierwszą edycję pozyskaliśmy mikrodotację FIO, ale od 2 lat działamy na zasadach wolontariatu. Zakład karny pomaga nam zakupić materiały, wspiera nas też lokalna społeczność, dzięki temu warsztaty mogą trwać – tłumaczy pani prezes.
Obecnie maskotki szyje trzech skazanych. – Niektórzy przychodzą do nas już od jakiegoś czasu, ale mamy też nowe osoby, które bardzo szybko się uczą – zaznacza Olęcka.
– Musi być selekcja osadzonych, bo nie wszyscy mogą wychodzić na zewnątrz, regulują to przepisy – tłumaczy mjr Damian Frańczak, dyrektor zakładu karnego. – Szycie maskotek ma na nich wpływ resocjalizacyjny, zwłaszcza że wiedzą, że zabawki trafiają później do dzieci – dodaje dyrektor.
Oprócz praktycznej umiejętności szycia, skazani dowiadują się też czym jest ekonomia społeczna. – Widzimy, że to ma sens, bo w skazanych zachodzą zmiany, może małe, ale ważne – tłumaczy Olęcka, która miesiąc temu zatrudniła na staż w spółdzielni byłego skazanego. – Trzymamy za niego kciuki – podkreśla szefowa Bialskich Cudów.
– Zajmuję się sprzedażą i obsługą sklepu internetowego – mówi stażysta Karol Onoszko. – Wcześniej, gdy byłem w więzieniu, brałem udział w warsztatach, a po opuszczeniu zakładu pani prezes zadzwoniła z propozycją – relacjonuje Karol. – Teraz nauczyłem się nawet obsługi hafciarki. Współpraca układa nam się dobrze – dodaje były skazany, obecnie na 8-miesięcznym stażu w spółdzielni.
W ubiegłym roku za swoją pracę ze skazanymi Bialskie Cuda zostały nagrodzone przez francuską Fondation Up Group.
Bialskie Cuda to nie tylko upcyklingowe, ręcznie wykonywane zabawki, koszulki, biżuteria czy hafty. Niedawno spółdzielnia nawiązała współpracę z ekskluzywną marką ubrań dla dzieci Petite Maison, której współwłaścicielką jest Zofia Ślotała (jej życiowym partnerem jest Kamil Haidar, syn bialskiego lekarza Riada Haidara). – Szyjemy dla tej marki ubrania. To świeży temat, nie chwaliliśmy się jeszcze tym. Bo to bardzo wymagająca marka, wszystko jest najwyższej jakości, tkaniny są szlachetne, ale współpraca układa się dobrze – przyznaje Joanna Olęcka.