Nie pomogły ani petycje i protesty, ani brak aprobaty kuratora. Za tydzień na sesji Rady Gminy zapadnie ostateczna decyzja w sprawie zamknięcia podstawówek w Maniach, Halasach i Tulikowie.
- Na miejscu w Halasach mamy dobrą szkołę. Dziecko jest dopilnowane i bezpieczne. Niestety, wszystko wydaje się przesądzone i już przygotowywane są wypowiedzenia dla nauczycieli. Szkoły ma nie być - mówi Jolanta Góralska, mieszkanka Halas. I zapowiada, jeśli w czwartek zapadną uchwały o likwidacji szkół, mieszkańcy będą chcieli zaskarżyć je do wojewody.
- Nie zgadzamy się, aby piękne budynki szkolne były wykorzystane przez osoby prywatne do zarabiania pieniędzy - dodaje Jerzy Panasiuk, radny powiatowy z międzyrzeckiej gminy, przekonany, że dla osób z miejscowego samorządu, które podejmują decyzje, najważniejsze są interesy, które będą robione w opuszczonych szkołach.
- Nie chodzi o żadne oszczędności, skoro niedawno wójt dostał prawie 1500 złotych podwyżki, a radni sobie podnieśli diety. Nie jest ważne dobro dzieci i racje społeczne. Gra idzie o budynki, w które wpompowano duże pieniądze z gminy - twierdzi Panasiuk.
Anna Muszyńska, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej im. Henryka Sienkiewicza w Halasach, nie kryje rozżalenia. W jej podstawówce teraz uczy się 75 uczniów, od września miałoby ich być 68.
- Cały czas myśleliśmy, że prawo i sprawiedliwość będzie po naszej stronie. Prosiliśmy wójta, by dał nam rok na stworzenie stowarzyszenia i szkoły społecznej. Tymczasem już zapowiedziano, że 29 maja mam wręczać nauczycielom wypowiedzenia. Nie wiem, na jakiej podstawie. Bo jeśli pani wojewoda uchyli uchwałę rady, to będą komplikacje - przewiduje dyrektor i jakby na przekór zamiarom wójta, organizuje w najbliższą niedzielę rodzinny festyn sportowo-rekreacyjny.
- Energia mieszkańców nie powinna iść na walkę z wójtem, lecz na tworzenie szkół społecznych. Teraz płaczą, że nie zdążą. Trzeba było brać sprawy w swoje ręce, nie lamentować, że wójt niedobry. Nauczyciele i mieszkańcy wsi powinni tworzyć stowarzyszenia do prowadzenia szkół społecznych, a ja pomogę - deklaruje wójt Roman Michaluk.
Tymczasem Krzysztof Babisz, kurator oświaty w Lublinie, nie kryje rozczarowania decyzjami międzyrzeckiego samorządu. Przyznaje, że gdyby miał wydawać po raz drugi opinię o likwidacji szkół, to też byłaby negatywna.
- Nie odbieram prawa samorządowi decydowania w tej sprawie. Jestem jednak przeciwny rewolucyjnym cięciom aż w kilku szkołach - zauważa kurator.