Przez przypadek – jak tłumaczą urzędnicy – wycięto pomnik przyrody w lesie Szadek niedaleko Białej Podlaskiej. W tej sprawie interweniuje posłanka Joanna Mucha z Polski 2050.
Był to dąb szypułkowy w lesie koło Kaliłowa (gmina Biała Podlaska).
– To było przypadkowe, nieumyślne ścięcie w leśnictwie Szadek. Dokonała tego prywatna firma, która miała podpisaną umowę z naszym nadleśnictwem, w ramach wygranego przetargu – tłumaczył nam kilka dni temu Tomasz Bylina, nadleśniczy Nadleśnictwa Biała Podlaska.
Sprawą zajmowała się prokuratura, ale postępowanie umorzyła, wobec "braku znamion czynu zabronionego".
Zdziwiło to lubelską posłankę Joannę Muchę z partii Szymona Hołowni, która skierowała już pismo m.in. do bialskiej prokuratury. Dopytuje w nim o powody umorzenia postępowania. Parlamentarzystka wystąpiła też z interpelacją do ministra klimatu. "Z prasy krajowej i lokalnej dowiaduję się o bezprawnych wycinkach drzew będących pomnikami przyrody. Tłumaczenia są różne, na przykład w przypadku dębu szypułkowego w lesie koło Kaliłowa (gmina Biała Podlaska) miało zostać ścięte przez przypadek" – pisze posłanka do ministra. Mucha dopytuje szefa resortu, w jakiej sytuacji wycięcie bez pozwolenia pomnika przyrody może nie mieć znamion czynu zabronionego. Chce też wiedzieć, kto zgodnie z prawem powinien ponieść karę.
Przypomnijmy, że bialskie nadleśnictwo nie wyciągnęło też żadnych konsekwencji wobec firmy, która pomnik przyrody wycięła.