Materace, krzesełka ortopedyczne, antyreumatyczne pasy z gorczycy – to tylko niektóre przedmioty sprzedane przez przedstawicieli nowosądeckiej firmy „Bionet”. Klientami byli mieszkańcy podlaskich wsi, choć wcale nie chcieli tych rzeczy kupować.
– Tłumaczył mi, że ten spis robi dla radia i telewizji. Na koniec kazał mi się podpisać, zabrał papiery i życząc wesołych świąt wyszedł – wspomina pan Ryszard.
Następnego dnia pojawił się inny przedstawiciel handlowy z zamówioną przesyłką. – Z daleka pokazał mi inny druk, niż ten wypełniany przy mnie. Ale na dole znajdował się mój podpis. Materac, który przyniósł kosztował aż 450 zł. Przeraziłem się, bo to cała moja renta – mówi Ryszard Szpyruk.
Przedstawiciel handlowy zaczął straszyć inwalidę komornikiem i sprawą sądową. W końcu zaproponował, że zamiennie może sprzedać pas z gorczycy na kręgosłup.
Ankieter i przedstawiciel handlowy w podobny sposób zebrali zamówienia jeszcze w wielu rodzinach w Dobryniu Małych (pow. bialski). Jedna z ich klientek była m.in. 69-letnia pani Danuta. Pierwszego dnia ankieter przyszedł z krzesełkiem ortopedycznym.
– Posadził mnie na krzesełku i zapytał, czy chcę kupić. Podsunął mi jakieś pismo, a ja naiwnie je podpisałam. Następnego dnia przyszedł inny pan i zagroził, że jak nie kupię krzesełka to mi wejdzie na rentę. Kiedy powiedziałam, że nie stać mnie na nie, powiedział, że w takim razie muszę wziąć pas z gorczycy za 128 zł. Kupiłam – opowiada kobieta.
Katarzyna Wawiórko, rzecznik konsumentów powiatu bialskiego potwierdza, że otrzymała kilka skarg od starszych osób z gmin Zalesie i Biała Podlaska.
– Kilku osobom przygotowałam już pisemne odstąpienie od umowy. Jedna z pokrzywdzonych osób, gdy zadzwoniła do przedstawiciela firmy usłyszała „Bo nam takich głupich trzeba!” – mówi Wawiórko.
Piotr Wróbel, kierownik sprzedaży CBR „Bionet” przedstawia inną wersje wydarzeń niż poszkodowani.
– W okresie przedświątecznym ludzie chcą kupować wszystko. Zamawiają u ankietera, a następnego dnia, próbują anulować podpisane umowy – mówi Piotr Wróbel. - Przepraszam za bardzo agresywne zachowanie naszego przedstawiciela handlowego. Powinien pójść na urlop – dodaje.