Zima to zły czas dla towarzystw ubezpieczeniowych. Przy zmieniających się warunkach na drodze, lawinowo rośnie liczba kolizji i stłuczek. Niektórzy zrobili sobie z tego dochodowy interes
Kupują samochody, do których są bardzo drogie części zamienne. Wykupują pełny pakiet ubezpieczeniowy i zaczynają działać różnymi metodami. Niektórzy wykorzystują nieuwagę innych kierowców gwałtownie przed nimi hamując lub raptownie skręcają włączając z opóźnieniem kierunkowskaz. To tylko najprostsze metody poszukiwania tzw. jeleni na drodze.
Jednak najczęściej stosowaną metodą są sfingowane wypadki. Wtedy sprzyjająca jest oblodzona lub mokra jezdnia (żeby policja lub inspektor ubezpieczeniowy nie mógł ustalić drogi hamowania pojazdu). Odbywa się to na mało uczęszczanej drodze i najlepiej w nocy. Oszust umawia się z posiadającym samochód wartości 300-500 złotych, aby ten przyjął winę za spowodowanie szkody. Za taki numer kierowca "małowartościowego” auta otrzymuje dwukrotną wartość swojego pojazdu. Oszukującemu właścicielowi samochodu wypłacane jest wysokie odszkodowanie, za które dokonuje naprawy z używanych części i z tej kwoty pozostaje mu jeszcze dużo w kieszeni.
Tracą na tym nie tylko zakłady ubezpieczeniowe, ale także uczciwi klienci, którzy jeżdżą kilkanaście lub kilkadziesiąt lat bez szkody a potem muszą płacić podwyższane z roku na rok składki.
W Białej Podlaskiej, tylko jeden z zakładów ubezpieczeniowych wypłaca miesięcznie w okresie zimowym odszkodowania komunikacyjne za około 560 tysięcy złotych. A jest ich kilka.•