Choć sam mówi, że to nie było ryzyko, a tak wynikało z biznes planu.
Wszedł cztery lata temu w samo centrum handlu glazurą i terakotą - na Rusałkę w Lublinie. Dziś jego firma Agart Plus rozwija się znakomicie i nawet ma plany poszerzenia działalności.
Decyzja
- Ukończyłem ekonomię na UMCS - mówi Robert Dudek. - Po studiach zajmowałem się trochę akwizycją. Ot, takie pukanie od drzwi do drzwi. Później pracowałem w reklamie. Wreszcie dostałem propozycję pracy w tureckiej firmie handlującej terakotą. Tam zobaczyłem, jak to wszystko wygląda od podszewki, siłą rzeczy nawiązywałem kontakty z różnymi ludźmi. Uczyłem się. W końcu firma wyniosła się gdzie indziej, nie chciałem się przeprowadzać, więc musiałem podjąć jakąś decyzję. Wiem, że wszedłem w branżę późno. W Lublinie było już dość dużych sklepów i hurtowni, kilka znanych firm. Podjąłem jednak wyzwanie.
Kalkulacja
- Nie ukrywam, że wcześniej dokładnie zbadałem rynek, ceny, ekspozycje, gust klientów, wszystko, co dotyczyło tej branży.
Uważa, że wiedza nabyta na studiach nie do końca się sprawdza w praktyce. Jednak pomogła mu patrzeć na biznes, oceniać rynek. Ekonomia nauczyła go kalkulacji, a ta bardzo przydała się w dalszym życiu.
- Akurat na Rusałce były dwa podupadające sklepy i z kolegą postanowiliśmy je przejąć.
Sklepikarz
- W tej tureckiej firmie zarabiałem bardzo dobrze - wspomina. - A teraz, na własne życzenie, stałem się panem sklepikarzem. Czy nie mam poczucia niższości? Na początku od najbliższych bywały takie sygnały: że po co kończyłem studia, że to zajęcie mało ambitne. Tak się utarło, że sklepikarz nie musi mieć dyplomu. Jednak gdyby w dzisiejszych czasach tak było, to nie odniósłbym sukcesu.
Rozkręcanie firmy stało się pasją pana Roberta. A że wkrótce przyszły zyski, przyszło też uznanie. Zmieniła się ocena jego pracy. Zresztą nie stoi za ladą, czekając na klientów, a prowadzi interes w nowoczesnym stylu.
Ludzie
- W tej branży nic nie jest proste, choć pozornie się tak wydaje - twierdzi Robert Dudek. - Klient do końca nie wie, czego chce. Sprzedawca musi umiejętnie przekonać nabywcę do swojej oferty, a jednocześnie musi doskonale znać się na towarze, żeby doradzić i wyjaśnić. Dobry sprzedawca to taki, który ma dłuższy staż i chce się czegoś nauczyć. Wyszkolony, dobrze przygotowany personel jest w tej branży podstawą.
Dziś nie konkuruje się ceną lub jakością towaru. Te wszędzie są porównywalne. Robert Dudek chce zdobywać klienta jakością obsługi, doradztwa, solidnością.
Ryzyko
- Otwarcie sklepu nie jest bardzo kosztowne - wyjaśnia. - Fabryki często oferują wyposażenie, ekspozycję, są różne terminy płatności, można wszystko negocjować. Oczywiście, jest pewne ryzyko finansowe, ale nie tak duże. Jednak żeby osiągnąć powodzenie, trzeba mieć doświadczenie, kontakty, gruntownie poznać rynek, branżę, wiedzieć gdzie są dobre adresy, gdzie można z towarem wejść, bo jest luka. Dziś nic na żywioł nie da się zrobić. Trzeba naprawdę poznać te wszystkie mechanizmy. To nie te czasy, kiedy klient przychodził i brał wszystko, co było na półce.
Po czterech latach funkcjonowania ma szerokie plany rozwoju firmy. Twierdzi, że nie będzie to ryzyko, bo wszystko jest precyzyjnie rozpoznane i rozplanowane.
- Konkurencja wymusza inwestowanie i rozwój - mówi. - Wkrótce małe firmy będą miały trudniejszą sytuację. Jeśli nie będziemy się dynamicznie rozwijać, to zostaniemy z tyłu.