Ponad 8 hektarów upraw, hodowla zwierząt, przetwórstwo - właściciele gospodarstwa "Na lesie” nie wiedzą, co to nuda.
W stanie wojennym starsza pani Mazurkowa musiała sobie przypomnieć, jak się piecze chleb. Nawet w gminnym Baranowie brakowało pieczywa. No więc wyciągnęła dzieżę i stary piec chlebowy wrócił do swej roli. Jak się posmakowało swojego chleba ze swojego zboża, to i tak zostało: co tydzień gospodarstwo "Na lesie” piecze chleb. Chyba od tego chleba zaczęła się ekologia u Mazurków w Woli Czołnowskiej.
- Nazwaliśmy się "Na lesie”. Uszanowaliśmy w dokumentach zwyczajową nazwę naszej kolonii. Przed pierwszą wojną światową jeszcze mój dziadek karczował tu dworskie lasy na siedliska i pola - opowiada Ireneusz Mazurek.
Dziadek Mazurek przybliżył wnukowi Europę: na niegdysiejszych peryferiach cywilizacji dziś rozkwita unijna polityka. Dopłaty do naturalnych upraw i hodowli umożliwiają egzystencję rodzinnej firmy - gospodarstwa ekologicznego.
Prezes i reszta
Obywa się bez walnych zebrań, wyborów i zakresu obowiązków. Dom, rodzina, gospodarstwo i firma to jedno. Załogę stanowią rodzice Ireneusza, on sam i żona (trójka dzieci jeszcze za mała).
Przedsięwzięcie jest wielobranżowe. Ponad 8 hektarów upraw, hodowla zwierząt, przetwórstwo. Żyto, pszenica, mieszanki dla inwentarza, truskawki, maliny, warzywa, świnie, krowy, kury. Jest co robić. Dzień pracy zaczyna się o 6, a podczas zbiorów nawet o 4.30.
Moda na króla Ćwieczka
Zwierzęta są karmione tym, co na polu wyrośnie, a pole karmi się nawozem zielonym i zwierzęcym. Jak sto lat temu! Ale efektów takiej produkcji - dobrego chleba, nabiału, jaj, mięsa, warzyw - poszukują w kraju i za granicą. Świnki idą na eksport, jaja zielononóżek wędrują na skup, przetwórnia Materne tylko czeka na ekoowoce, odhoduje się na sprzedaż byczka.
Da się z tego wyżyć? - Jeszcze dorabiam poza gospodarstwem, jeszcze inwestujemy, ale może za parę lat... - mówi Ireneusz. - Zyskiem z naszego "Na lesie” jest spokojne, zdrowe życie w przyjaznym środowisku, świadomość, że robi się coś dobrego.
Szczęśliwe zielononóżki
Masło na korbę, cytryna z maliną
Przyjaciele podarowali Mazurkom bardzo praktyczny zabytek muzealny: maselnicę na korbkę. - Wlewa się 15 litrów śmietany, kręci się 25 minut i masło gotowe - mówi pani Monika. Masło bez konserwantów i karotenu pachnie masłem. Twaróg bez podziału na chudy i tłusty, zawsze jest dobry. Wiedzą o tym znajomi, którzy wpadają do nich jak do rodziny na wsi. Po kartofle na zimę, po "czyste” warzywa, a nawet i pasternak. Dopraszają się o owoce i przetwory.
Monika Mazurek rozmyślając o babskiej ekologii wynalazła ostatnio sposób na maliny: świeże owoce z cukrem i cytryną zamknąć w słoiku i tyle. Mazurkowe maliny się nie psują.
Co hodują Mazurkowie
100 kur przede wszystkim polskiej rasy zielononóżek kuropatwianych. Żyją 5 lat i przez całe życie niosą jajka. ( Kura fermowa tylko sezon.)
16 świnek razy złotnickiej pstrej, odpornej na choroby, ale i na stres. Bardzo poszukiwanej przez kupców zagranicznych. Cena żywca: 6 zł/kg (inne rasy 3,50/kg).