Eliza Wydrych-Strzelecka z Lublina jeszcze kilka lat temu znana była głównie z bloga modowego Fashionelka. Dziś skupia się na biznesie związanym z wydawaniem e-booków. Zarobiła już na tym ponad milion złotych. A ma dopiero 29 lat.
Jak wyglądały początki twojego biznesu?
– Moja przygoda z e-biznesem rozpoczęła się, kiedy miałam 16 lat. Dostałam wtedy od brata na urodziny serwis z grami, którym musiałam się zająć: dodawałam tam gry, załatwiałam reklamy i uczyłam się, jak wygląda prowadzenie strony internetowej. Po kilku latach spontanicznie założyłam bloga o tematyce modowej i lifestylowej. Nie wiązałam z nim żadnych nadziei i nie sądziłam, że może się to okazać pomysłem na biznes. Dopiero po około roku zaczęły się do mnie zgłaszać firmy i okazało się, że na blogu mogę także zarabiać. Było to dla mnie wielkim zaskoczeniem, nigdy nawet nie marzyłam, że moje hobby może się przekształcić w pomysł na życie. Wtedy, 10 lat temu, ta branża wyglądała zupełnie inaczej – był to dopiero początek polskiej blogosfery i kampanie na blogach pojawiały się sporadycznie, a e-biznes dopiero się rozwijał. Po około dwóch latach zaczęłam jednak dostrzegać potencjał bloga i wtedy uwierzyłam, że to jest właśnie to, czym chcę się zajmować.
Jak ten biznes zmieniał się przez ostatnie lata?
– Kiedy zaczynałam, nie było jeszcze Facebooka czy Instagrama, które teraz stanową podstawę mojego biznesu. Dziś nie jestem już tylko blogerką, ale prowadzę też warsztaty, szkolenia, tworzę projekty takie jak wydawanie e-booków. Blogowanie to teraz tylko niewielka, choć bardzo ważna część tego, co robię.
Teraz największe przychody zapewniają ci e-booki dostępne na Twoim blogu. O czym one są i skąd wziął się pomysł na ich wydanie?
– Najpierw wpadłam na pomysł stworzenia e-booków kulinarnych z przepisami semi-wegetariańskimi. Wzięło się to z tego, że sama szukałam tego typu przepisów, ale trudno było je znaleźć. Zaczęłam więc sama komponować przepisy i w końcu zebrało się ich tyle, że zdałam sobie sprawę, że warto je wszystkie wydać w formie książki. Jednak sam proces wydawniczy mnie przerażał – w swojej pracy lubię być jak najbardziej samowystarczalna, dlatego e-book wydawał się być najlepszą opcją. Odszedł mi druk, magazynowanie i wysyłka, a także dzielenie się zyskiem z podwykonawcami. Już po sześciu miesiącach sprzedało się 16 tysięcy egzemplarzy i dochód z tego wyniósł 700 tysięcy złotych.
Co ciekawe, zarówno znajomi jak i eksperci z branży od początku odradzali mi pomysł wydania e-booków – wszyscy zgodnie twierdzili, że ta forma w Polsce się po prostu nie sprzeda. Ja jednak przez cały czas była przekonana, że to musi się udać i postanowiłam realizować swoją koncepcję pomimo ostrzeżeń. Byłam pewna, że skoro sama tak zakochałam się w tych przepisach, to swoją energią i zaangażowaniem będę w stanie przekonać do nich również swoją społeczność, niezależnie w jakiej formie zostaną one wydane. Nie słyszało się wtedy o osobach, które osiągnęły sukces wyłącznie na sprzedaży e-booków – zazwyczaj wydaje się zarówno książkę w formie tradycyjnej oraz dodatkowo e-booka i w takiej sytuacji klienci przyzwyczajeni do fizycznego produktu, wybierają tradycyjnie wydaną książkę. Moim zadaniem było pokazanie, że e-book może być naprawdę łatwy w obsłudze i bardzo funkcjonalny – można mieć go zawsze przy sobie, w telefonie, komputerze, czy na czytniku.
Nie poprzestałaś na kuchni. Jak wyglądał kolejny projekt?
– To e-booki o hashtagach. Kiedy prowadziłam szkolenia z zakresu obsługi social media, zauważyłam, że większość osób ma problem z odpowiednim używaniem hashtagów, które obecnie stanowią podstawę sukcesu na instagramie. Tak jak w przypadku książki z przepisami semi-wegetariańskimi była to pewnego rodzaju nisza: musiałam stworzyć w ludziach potrzebę posiadania tego produktu, poprzez pokazanie, że temat hashtagów jest naprawdę bardzo ważny w biznesie opartym o social media. Ta seria również okazała się ogromnym sukcesem i już w kilka tygodni od wydania sprzedało się ponad 350 tysięcy egzemplarzy. Łącznie dochód ze sprzedaży e-booków po dziesięciu miesiącach wyniósł ponad milion złotych. Moim najnowszym projektem i podsumowaniem przygody z self-publishingiem jest kompendium wiedzy o wydawaniu e-booków, od niedawna również dostępne do kupienia u mnie na blogu. Jest to pierwsza tego typu pozycja na polskim rynku, o której stworzeniu marzyłam już od dłuższego czasu.
Co poradziłabyś innym chcącym odnieść sukces w e-biznesie?
– Jednym z najważniejszym czynników stanowiącym o sukcesie w tej branży jest autentyczność. Media społecznościowe zalane są reklamami, a odbiorcy potrafią od razu wyczuć, kiedy dany produkt jest stworzony wyłącznie dla zysku. Konsumenci są coraz bardziej świadomi i doskonale dostrzegają fałsz w internecie. Drugą sprawą jest znalezienie odpowiedniej niszy na rynku i pokazanie odbiorcom, dlaczego dany produkt jest ważny.