Ruszyła tarcza finansowa 2.0. Wsparciem objętych ma zostać 45 branż, w tym m.in. gastronomia i hotelarstwo. Z pomocy nie będą mogli jednak skorzystać wszyscy ponoszący straty w czasie epidemii, a także ci, którzy wbrew zakazom zdecydują się na wznowienie działalności.
O pomoc z Polskiego Funduszu Rozwoju wnioskować mogą właściciele mikroprzedsiębiorstw oraz małych i średnich firm, które w IV kwartale minionego roku (w porównaniu z takim samym okresem w roku ubiegłym) albo od kwietnia do grudnia 2020 r. odnotowały spadek przychodów o co najmniej 30 proc. oraz zatrudniały do końca lipca przynajmniej jedną osobę na umowie o pracę. Pieniądze trafią do firm z 45 branż, które rząd uznał za najbardziej dotknięte drugim zamrożeniem gospodarki. Na liście znalazły się m.in. kluby fitness, parki rozrywki i kina.
– Z wcześniejszych rozmów wiem, że z tarczy będzie chciało skorzystać wielu hotelarzy. Każdy z nas odnotował ogromne spadki. Obawiamy się, że w pełnym zakresie nie będziemy mogli działać jeszcze przez długi czas. Dlatego tarcza to jedyna szansa na przetrwanie – nie ukrywa Agnieszka Mazurkiewicz, regionalna dyrektorka Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego w Lublinie.
Z pomocy tarczy 2.0. nie będą mogły skorzystać firmy dotknięte pandemią, które złamały zakaz prowadzenia działalności. Dlatego mimo że coraz więcej przedsiębiorców z całej Polski zamierza dziś, wbrew zakazom, otworzyć hotele, czy restauracji, wielu na ten krok się nie zdecyduje.
– Zorganizowaliśmy w środę spotkanie lubelskich restauratorów. Ci, którzy wzięli w nim udział, stwierdzili, że nie będą otwierać swoich lokali – przyznaje Jacek Abramowski, właściciel restauracji Sielsko Anielsko w Lublinie na Starym Mieście. – Nie ukrywam, że obawiamy się restrykcji. Bo nawet jeśli uda się uniknąć kar, to same wizyty policji i pracowników sanepidu zakłócą normalną pracę. Ale przede wszystkim jeśli zrobimy coś wbrew obostrzeniom, to nie będziemy mogli skorzystać z rządowej pomocy.
Rząd nie wyklucza się, że do tarczy dopisane będą kolejne branże. Na taką decyzję liczy wielu przedsiębiorców. – Chcemy, żeby nas do tej listy dopisano – mówi w imieniu przedstawicieli tej branży Krzysztof Kopacz, właściciel Pralni Higiena w Świdniku. – Nasza sytuacja jest dramatyczna. W grudniu i styczniu nie robimy praktycznie nic, mimo że wcześniej były to jedne z najlepszych miesięcy w roku. Najpierw były spotkania świąteczne w restauracjach, potem sylwester, wesela, studniówki. Mieliśmy mnóstwo pracy. Teraz wszystko stoi. Tylko w kwietniu, pierwszym miesiącu zamknięcia, odnotowaliśmy 90-proc. spadek obrotów.
Jak ubiegać się o pomoc?
Wnioski o subwencje składać można, podobnie jak wiosną, za pomocą bankowości elektronicznej 18 banków. Ich analiza ma zająć 24 godziny, a pieniądze mają trafić na konto przedsiębiorców w ciągu dwóch dni roboczych od złożenia aplikacji. Na pomoc przeznaczono 20 mld zł.
Mikrofirmy mogą otrzymać 18 tys. zł lub 36 tys. zł na jednego zatrudnionego pracownika (kwota uzależniona jest od wielkości spadku przychodów).
Małe i średnie firmy będą miały pokrywane do 70 proc. kosztów działalności niepokrytych przychodami za okres od listopada 2020 r. do marca 2021 r. Mowa o np. czynszach, wynagrodzeniach, kosztach amortyzacji. Subwencja w tym przypadku nie może być wyższa niż 72 tys. zł na jednego zatrudnionego.