W Siedliszczu (pow. chełmski) już w sobotę doszło do awarii głównej magistrali tamtejszego wodociągu. Nasz Czytelnik z tej miejscowości ma żal do władz gminy, że przez całą niedzielę niczego w tej sprawie nie zrobiły.
– W niedzielę w miejscu awarii ktoś jedynie postawił pachołki zabezpieczające – mówi Czytelnik. – Nie zaczęli niczego naprawiać, nie podstawili też żadnego beczkowozu. Sklepy pozamykane, nigdzie nie dało się nawet wody kupić. Dobrze, że miałem w czajniku odrobinę wody na herbatę i kawę – dodaje mieszkaniec Siedliszcz, który w poniedziałek rano poprosił nas o interwencję.
– Do awarii doszło w pasie chodnika przy ul. Pocztowej – mówi Grzegorz Jędruszak, zastępca burmistrza Urzędu Miejskiego w Siedliszczu. – W sobotę mieszkańcy jeszcze wodę mieli. Zakręciliśmy ją dopiero w niedzielę około godziny szóstej rano, kiedy w miejscu awarii pojawiło się rozlewisko.
Z ramienia UM sprawą zajął się Wojciech Domański.
– W niedzielę nie można było wprowadzić sprzętu na podmokły teren – mówi Domański. Dlatego po odcięciu wody pomiędzy dwoma zasuwami ograniczyliśmy się jedynie do zabezpieczenia miejsca awarii poprzez jego oznakowanie oraz posypanie chodnika i nawierzchni ulicy mieszanką soli z piaskiem. Dopiero od dzisiaj rano, kiedy woda zdążyła wsiąknąć mogliśmy wprowadzić tam ciężki sprzęt i ludzi.
Domański podkreśla, że wskutek awarii, wody zostali pozbawieni mieszkańcy kilkunastu posesji. Z powodzeniem mogli się w nią zaopatrzyć u sąsiadów. W tej sytuacji jego zdaniem podstawienie beczkowozu nie miało sensu. Tym bardziej, że gospodarze pozbawionych wody posesji nie trzymają inwentarza. Doskonale o tym wie, gdyż właśnie przy ul. Szkolnej mieszkają także jego rodzice.
Domański ma nadzieję, że awarię uda się usunąć do południa. Z drugiej strony nigdy nie wiadomo, co w tego rodzaju przypadkach kryje się pod ziemią.