Samorząd chce budować basen, pod warunkiem jednak, że znajdą się chętni
do wyłożenia pieniędzy.
- Jestem rozczarowany, że nie będzie tego aquaparku - mówi jeden z byłych działaczy samorządowych. - Wciąż uważam, że byłaby to duża szansa dla miasta.
Nasz rozmówca postrzegał budowę aquaparku jako alternatywę dla Jeziora Białego na czas niepogody. W ten sposób Włodawa umocniłaby się w swojej roli stolicy Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego.
- Dwukrotnie, na 28 lutego i 21 marca umawiałem spotkanie Austriaków z naszymi radnymi - mówi Jerzy Wrzesień, burmistrz Włodawy. - Ich przedstawiciel jednak się nie stawił. Przyznaję, że sam też miałem zaproszenie pod Monachium, by obejrzeć tamtejszy aquapark, ale z niego nie skorzystałem. Uważałem, że najpierw trzeba było poznać partnerów i ustalić ewentualne warunki współpracy.
Franciszek Gruszkowski, burmistrz Włodawy w minionej kadencji, od początku był przeciwny idei budowy aquaparku. - Koszty jego budowy byłyby tak duże, że miasto tylko w ramach swojego udziału mogłoby sobie pozwolić na wybudowanie dwóch przyszkolnych basenów o standardach olimpijskich - zapewnia.
Gruszkowski zostawił po sobie projekt basenu lokowanego przy Szkole Podstawowej nr 3. Obok tego obiektu z sześcioma 25-metrowymi torami projektant przewidział saunę, siłownię i kawiarenkę, z której rodzice mogliby obserwować przebywające w wodzie pociechy.
- Ten basen pierwotnie miał kosztować 6,5 mln zł - mówi burmistrz Wrzesień. - Po wykonaniu studium wykonalności okazało się, że należy się liczyć z kwotą 15 mln zł. To pół rocznego budżetu miasta.
Wrzesień obliczył, że gdyby miasto na własną rękę zaczęło budować basen, to przez pięć najbliższych lat nie wystarczyłoby mu pieniędzy na żadną inną inwestycję. Mimo to, po uzupełnieniu odziedziczonej po poprzedniej ekipie dokumentacji obecni gospodarze miasta wystąpili o pozwolenie na budowę. Jednocześnie zwrócili się do samorządów gmin powiatu włodawskiego z pytaniem, czy są zainteresowane udziałem w budowie, a następnie utrzymaniu basenu.