Mieszkańcy biją na alarm. W gminie Siedliszcze wyrosło dzikie wysypisko śmieci. Wśród odpadów są też zwały rakotwórczego eternitu.
- Nie rozumiem, dlaczego zwrócili się z tym problemem do mediów, a nie bezpośrednio do mnie - zżyma się Hieronim Zonik, wójt gminy Siedliszcze.
- Zareagował bym natychmiast.
Wójt przyznaje, że do tej pory nie miał żadnej informacji o tym wysypisku. Na miejsce wysłał swoich pracowników. Okazało się, że hałdy śmieci zalegają na terenie dawnego Zakład Doświadczalnego Akademii Rolniczej w Lublinie.
- Nas nie obchodzi, do kogo należy teren - mówi pragnący zachować anonimowość mieszkaniec Bezku. - Dla nas ważne jest tylko to, że ktoś nam podrzuca pod nos śmieci.
Obecny Uniwersytet Przyrodniczy wydzierżawił swój zakład prywatnemu dzierżawcy. Jako użytkownik terenu to on jest odpowiedzialny za nielegalne składowisko.
- Na obecnym etapie jeszcze nie chcę angażować w tę sprawę policji - mówi Zonik. - Oficjalnie wystąpię do dzierżawcy, aby śmieci wywiózł na legalne składowisko, a eternit do utylizacji. Dam mu na to określony czas. Jeśli się z tym nie upora nie pozostanie mi nic innego, jak złożyć zawiadomienie o przestępstwie.
Wójt przyznaje, że dzikich wysypisk w gminie jest znacznie więcej. Ma dowody na to, że worki z odpadami podrzucają mieszkańcy Lublina, czy Świdnika. Wystarczy pogrzebać w śmieciach, aby się o tym przekonać.
Bywa też, że na tej podstawie można nawet zidentyfikować właściciela.
- Niestety, prawo śmieciowe jest niedoskonałe - mówi Zonik. - Na pewno nie byłoby problemu dzikich wysypisk, gdyby wprowadzić obligatoryjny podatek śmieciowy. Wówczas mieszkańcy nie musieliby podpisywać umów na wywóz śmieci. Do wsi znowu wróciłyby ogólnodostępne kontenery, za które odpowiedzialny byłby urząd gminy. Takie stanowisko podziela zdecydowana większość samorządowców.