Swoich młodszych kolegów bił, kopał i zmuszał do picia chemikaliów. 17-letni podopieczny Niepublicznego Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Rejowcu niebawem stanie przed sądem. A placówka praktycznie przestała istnieć
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Prokuratura Okręgowa w Zamościu skierowała właśnie do sądu w Krasnymstawie akt oskarżenia w sprawie 17-letniego podopiecznego NMOW w Rejowcu.
– Mateusz K. jest podejrzany o dwa czyny mające charakter znęcania się nad innymi wychowankami – mówi Bartosz Wójcik, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu. – Pierwszy z nich dotyczył znęcania się ze szczególnym okrucieństwem, przy udziale innego nieletniego, nad małoletnim wychowankiem Maksymilianem B. Szczegółów tego przestępstwa z uwagi na drastyczność działania sprawców oraz dobre obyczaje, prokuratura nie ujawnia.
Z kolei Grzegorza K. Mateusz miał bić i kopać, a także zmuszać do picia tzw. „chemika”, czyli mieszaniny chemikaliów z wodą. Chłopiec się od tego rozchorował.
Od wiosny w areszcie
8 marca Mateusz K. został zatrzymany i tymczasowo aresztowany. Na proces czeka w areszcie.
– Początkowo przyznawał się do popełnienia tylko pierwszego z opisanych czynów – dodaje prokurator Wójcik. – Z czasem przyznał się także do znęcania nad Grzegorzem K. Wyraził też wolę dobrowolnego poddania się karze.
Zaproponował dla siebie karę dwóch lat pozbawienia wolności. Na poczet kary zaliczałby się czas spędzony w areszcie tymczasowym.
Materiały dotyczące nieletniego, który współdziałał z Mateuszem K. wyłączono do odrębnego postępowania i przesłano do sądu rodzinnego i nieletnich.
Ministerstwo reaguje
Brutalny incydent z udziałem Mateusza K został nagłośniony w regionalnych i ogólnopolskich mediach. Publikacje wywołały ostrą reakcję minister edukacji narodowej. W ośrodku kontrola goniła kontrolę. Urząd Kontroli Skarbowej wciąż ją prowadzi.
W efekcie rejowiecki NMOW praktycznie przestał istnieć. Podopieczni zostali przeniesieni do innych ośrodków, a 64 pracowników dostało wymówienia .
Według MEN, „w ośrodku działy się straszne rzeczy”. – Podejmując decyzje minister będzie się opierała na ocenach i ustaleniach lubelskiego kuratorium – mówiła nam jeszcze w kwietniu Anna Ostrowska, rzecznik MEN.
Tymczasem kierownictwo ośrodka uważa, że te oceny są tendencyjne, krzywdzące i sprzeczne z opiniami fachowców współpracujących z Ośrodkiem Rozwoju Edukacji przy MEN.
Program naprawczy
– Niedawno dowiedzieliśmy się, że wdrożony przez nas program naprawczy nie gwarantuje naszym podopiecznym bezpiecznych warunków – mówi Monika Teofil, dyrektor NMOW w Rejowcu. – To program opracowany został z wysokiej klasy fachowcami i wysłany do kuratorium jeszcze w marcu. Wtedy nie było żadnych zastrzeżeń. Jak dotąd kuratorium, mimo naszych próśb, nie sprecyzowało swoich oczekiwań. Nie dostaliśmy też żadnego konkretnego polecenia.
W opracowywaniu programu naprawczego uczestniczyli Edward Jakubowicz, który ma 35 lat doświadczenia w pracy z młodzieżą trudną oraz dr Teresa Panas, zaangażowana m.in. w szkoleniach kadry takich ośrodków na terenie całego kraju.
Oboje odnieśli się do wyników kontroli przeprowadzonej przez kuratorium.
„Trudno mi zaakceptować końcową konkluzję osób wizytujących, że ośrodek nie ma wystarczających warunków do zapewnienia bezpiecznego pobytu wychowankom. Nie ma żadnych przesłanek potwierdzających takie stwierdzenie” – napisał Jakubowicz. Z kolei uwagę Teresy Panas zwróciło twierdzenie, „po miłej rozmowie wstępnej z psychologiem, przy herbatce, w domowej atmosferze, kilka godzin później wychowanek zostanie odwieziony do szpitala ze złamanym nosem lub innym urazem po „chrzcie”, który mu zgotują koledzy”. Zdaniem Panas, taka konkluzja świadczy o braku wiedzy i kompetencji kontrolujących.
W Puławach jeszcze gorzej
Dyrektor Teofil od dawna zwracała uwagę, że sytuacja w ich placówce była oceniana bez odniesień do tego, co dzieje się w innych MOW-ach, na przykład w Głębokiem czy Puławach. Dlatego za pośrednictwem kancelarii prawnej zwróciła się do powiatowych komend policji o informacje na temat zdarzeń z udziałem wychowanków takich ośrodków. Pierwsze dane spłynęły z puławskiego ośrodka, który także podlega lubelskiemu kuratorium. Choć jest mniejszy od rejowieckiego, w ubiegłym roku odnotowano tam 151 ucieczek (w Rejowcu 82). Ponadto w Rejowcu policja interweniowała 71 razy, a w Puławach takich interwencji było 127. To właśnie tam nakazem sądowym została skierowana grupa podopiecznych z Rejowca.