Wy barany, bałwany, matoły, nieuki, pustaki, grube świnie... Któż tak się wyraża? Pan nauczyciel z włodawskiej podstawówki. Na słowach szkolny horror się nie kończy...
– Syn przyszedł ze szkoły i zaczął mi się skarżyć na ból ucha – opowiada Maria Runowiecka, mama Tomka. – Powiedział, że więcej na wf. nie pójdzie. O tym, że nauczyciel wychowania fizycznego wytargał Tomka za ucho, dowiedziałam się od koleżanki. Nie chciałam iść do szkoły, bo nauczycieli traktuję jak drugich rodziców. Pomyślałam nawet, że syn przesadza...
Ból ucha jednak nie ustępował. Pojawił się siniak. Kilka dni później
Tomek wrócił ze szkoły z siniakiem na żebrach
Znowu skarżył się, że pan od wychowania fizycznego wciskał mu pięść w żebra. Pokazywał matce, jak to robił.
– Nie miałem stroju, bo zapomniałem – mówi Tomek. – Pan podbiegł do mnie i kazał mi wstać. Przygniótł mnie kolanem do ściany, a pięścią dusił po żebrach. Do dzisiaj mam siniaka.
Na kolejnej lekcji pan kazał uczniom na wyprostowanych nogach dotknąć rękami do podłogi. Tych, co nie mogli wykonać tego ćwiczenia, wyzywał od bałwanów, matołów, nieuków, durniów i pustaków. Kazał zbierać pieniądze na wózek inwalidzki.
Nauczyciel wszystkiemu zaprzecza
– Nigdy nie przezywałem żadnego z uczniów na mojej lekcji, a tym bardziej, nie używałem siły fizycznej – tłumaczy Roman S. – To są pomówienia. Faktycznie, mówiłem o wózkach inwalidzkich, ale w innym kontekście. Dzieci mają problemy z kręgosłupami, dlatego uprzedziłem je, że w przypadku braku odpowiednich ćwiczeń może dojść nawet do potrzeby znalezienia się na wózku inwalidzkim.
Trudno uwierzyć w te tłumaczenia, ponieważ przypadki brutalnych zachowań nauczyciela zdarzały się już wcześniej w Szkole Podstawowej nr 3, w której także uczy.
– Mój syn jest chłopcem silnym i dużym, dlatego pan od wf. w czwartej klasie zaproponował mu chodzenie na zapasy – opowiada inna matka. – Chłopca nie pociągał ten sport, więc nagle okazało się, że jest „tłustą świnią’. Nauczyciel upokarzał go na każdej lekcji. W szóstej klasie Mikołaj naderwał więzadło krzyżowe. Nosił gips. Przyniósł zaświadczenie od ortopedy, że może ćwiczyć na lekcji wychowania fizycznego, ale bez większego obciążenia.
– Któregoś dnia syn przyszedł ze szkoły kulejąc. Za gadanie na lekcji pan kazał mu zrobić dwieście przysiadów.
Co chwila dawał komendę: „niżej dupa!”
Potwierdza to zajście dyrektor SP nr 3 we Włodawie.
– Wyjaśnialiśmy sprawę dotyczącą pewnej formy przemocy – mówi dyrektor Janusz Korneluk. – Rodzic nie złożył jednak oficjalnie skargi, a nauczyciel przeprosił za niewłaściwe zachowanie. Od tej pory takie sytuacje się nie powtórzyły.
Maria Runowiecka zdecydowała, że Tomek nie będzie chodził na lekcje wychowania fizycznego. Mówi, że tak tej sprawy nie zostawi.
O wszystkim poinformuje Kuratorium Oświaty.
– Jeżeli okaże się, że takie zdarzenia mają miejsce, na pewno nie chcę mieć takiego nauczyciela w tej szkole – mówi Stanisław Leszuk, dyrektor SP nr 2 we Włodawie. – Przezywanie dzieci na lekcji czy kazanie zbierać na wózek inwalidzki niewątpliwie jest zachowaniem nagannym.