Takiego oblężenia Muzeum Chełmskie jeszcze nie przeżywało. Każdego dnia okupują je uczniowie chełmskich szkół.
Jest to jedyna w swoim rodzaju lekcja o tym, jak te kreskówki powstawały.
Sprawczyniami tego sympatycznego zamieszania są panie Beata Mojska i Beata Pradun. Na swój sposób zareagowały na ogłoszony przez Polskie Wydawnictwo Audiowizualne konkurs na 60 lecie polskiego filmu animowanego. Złożyły swój projekt i zostały jednymi z niewielu jego laureatów.
- Nasz projekt opierał się na dobrej współpracy z wytwórnią filmów animowanych w Bielsku-Białej - mówi Beata Mojska. - Otrzymaliśmy od nich starannie opracowane plansze ze scenami z poszczególnych filmów. Wytwórnia przekazała nam także kilka filmów przeznaczonych do nieodpłatnych projekcji w ramach naszego projektu.
W czasie zajęć muzealnych dzieci rozpoznają na planszach swoich ulubionych bohaterów, odtwarzają ich postacie na własnych rysunkach, układają specjalnie na tę okazję zamówione przez muzeum puzzle oraz oglądają kreskówki.
- Panie Beaty znakomicie zagospodarowały czas naszym uczniom - mówi Wiesława Buk, wychowawczyni II klasy ze Szkoły Podstawowej nr 2. - Najlepszym dowodem było to, że dzieci przez cały czas pobytu w muzeum były skupione. A najważniejsze, że bawiąc się, jednocześnie się uczyły.
Jeden z chłopców zapytany o to, jaką postać z kreskówek najbardziej lubi bez wahania odparł, że Reksia. Natychmiast jednak został zakrzyczany przez kolegów, którzy opowiedzieli się, a to za Bolkiem i Lolkiem, Koziołkiem Matołkiem czy też Szpiegiem z krainy deszczowców.
Oglądając wystawę, przygotowaną przez chełmskich muzealników również dorośli widzowie mają okazję zgłębić wszelkie tajniki tradycyjnej produkcji filmu animowanego: od pomysłu na scenariusz i postacie, po gotowy materiał.
Tymczasem dzisiaj wystarczy mieć odpowiednie oprogramowanie do komputera i odrobinę talentu, aby samemu wyprodukować film rysunkowy.
Animowany świat stoi przed dziećmi otworem do 24 października. Muzealnicy z przymrużeniem oka zapewniają, że dzielnie zniosą to oblężenie ich placówki. Są przekonani, że te dzieci, które tak wspaniale teraz u nich się bawią, będą do nich wracać również wtedy, kiedy już wydorośleją.