Kamienice jak spod igły i rudery do rozbiórki. Nowe klomby i dzikie wysypiska śmieci na działkach, do których nikt się nie przyznaje. Takie skrajności można spotkać w centrum Chełma. Czy nie ma na to rady?
– Wystarczy wejść w pierwszą lepszą bramę w śródmieściu – mówi chełmianka pani Anna. – Ciemno, brudno i śmierdzi. Na dodatek, nie wiadomo, czy się czymś w głowę nie dostanie.
Rysy na wizerunku reprezentacyjnej części miasta najwyraźniej dostrzegają też jego gospodarze. Wiceprezydent Józef Górny bez wahania wskazuje przykłady miejsc, które proszą się o to, aby poprawić ich wygląd.
– Rewitalizacja i nowa aranżacja przydałyby się na pewno w rejonie pomiędzy ul. Obłońską i Armii Krajowej. Ale także na osiedlach przy ul. Pilarskiego, Sienkiewicza, Mickiewicza, Lubelskiej – mówi wiceprezydent Górny.
– Sporo do zrobienia jest też na targowisku przy ul. Lutosławskiego oraz w otoczeniu Zakładu Doskonalenia Zawodowego i dworca PKS.
Co ciekawe, zdaniem wiceprezydenta mało reprezentacyjne punkty Śródmieścia, to nie konsekwencja braku pieniędzy czy chęci. Wytłumaczeniem ma być m.in. nieuregulowanie stanów prawnych i rozdrobnienie własnościowe nieruchomości. Ale jest jeszcze coś.
– Żeby otworzyć drogę do ożywienia tych nieprzynoszących chluby miastu terenów, trzeba jak najszybciej rozpocząć procedurę zmiany planu ich zagospodarowania – przekonuje wiceprezydent i dodaje, że na temat wszelkich zmian związanych z przeznaczeniem terenu, architektury, czy układu komunikacyjnego powinni wypowiedzieć się przede wszystkim mieszkańcy.
Mogliby to zrobić podczas konsultacji z udziałem wszystkich zainteresowanych, m.in.: przedsiębiorców, właścicieli nieruchomości, organizacji zawodowych i społecznych, architektów i urbanistów.
– Należy się tylko cieszyć, że miasto dostrzega potrzebę zmiany planu w tym rejonie – mówi Władysław Sadurski, chełmski architekt.
– Tym bardziej że niektóre przyjęte w Śródmieściu rozwiązania zdążyły się zdezaktualizować. Tak jak np. w obrębie ul. Partyzantów, gdzie przedsiębiorcy chcą inwestować, ale przepisy im na to, na razie, nie pozwalają. (bar)