Zakończyła się nietypowa przebudowa jednej z kamienic w centrum Chełma. Budowlańcy wpisali budynek w lustrzaną taflę. Nie wszystkim się to podoba.
Jedni uważali, że ktoś chciał oszpecić budynek, a inni upatrywali w tym obiecującego, architektonicznego eksperymentu. Ostateczny efekt widać już jak na dłoni, co jedynie podsyciło towarzyszące tej inwestycji kontrowersje.
– Sięganie po szkło i metalowe konstrukcje kojarzy mi się z czasami komuny, kiedy to tradycyjną zabudowę miano za nic – mówi pan Mirosław. – Nie jestem zwolennikiem modernizmu na siłę. Byłem przywiązany do tej kamieniczki w takim kształcie w jakim była przed remontem i wpisaniem jej w geometryczne, lustrzane tafle.
Budowlany eksperyment został przeprowadzony za zgodą i pod nadzorem Stanisławy Rudnik, szefowej chełmskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie. Uznała ona, że skoro w ramach remontu kamienicy niezbędne było podwyższenie górnej kondygnacji, to należało to zrobić w taki sposób, aby nadbudowa wyraźnie różniła się od dotychczasowej formy budynku.
– Od początku uważałam, że to lepsze rozwiązanie, niż kopiowania na siłę historycznego stylu – mówi Rudnik.
Zdaniem Władysława Sadurskiego, chełmskiego architekta, łączenie w architekturze starego z nowym na zasadzie kontrastu, to na świecie powszechna praktyka. Pod jednym jednak warunkiem. To nowe nie może rywalizować ze starym.
Wręcz przeciwnie, ma podkreślać i dodatkowo eksponować piękno i charakter tradycyjnej zabudowy.
Jak sądzicie, czy Markowi Zajdkowi, autorowi projektu przebudowy kamienicy to się udało?