Likwidacja dawnego stadionu Gwardii i Granicy wciąż nie może przełożyć się na dokończenie przebudowy stadionu miejskiego przy ul. 1 Pułku Szwoleżerów. Prezydent miasta obiecała przeznaczyć na to cały dochód ze sprzedaży działki przy skrzyżowaniu ulic Lubelskiej i Trubakowskiej. Ale nikt jej nie chce.
Po tych zmianach miasto wyceniło wartość parceli na ponad 3 mln zł i tu się zagalopowało. "Gromada” uznała bowiem, że cena jest wygórowana i w ogóle nie przystąpiła do przetargu. Poza tą firmą nie było też żadnych innych zainteresowanych miejską ofertą.
Na niczym spełzły także dwa kolejne przetargi. Choć urzędnicy informacje o nich rozesłali do największych sieci hotelowych i branżowych wydawnictw, to żaden z adresatów nie zareagował. W końcu w maju br. miasto obniżyło cenę i ogłosiło czwarty przetarg. Wydawało się, że tym razem zostanie uwieńczony sukcesem, skoro wadium wpłacił Gerard Kolanowski, potentat w branży cukierniczej, notowany wówczas jako 50 biznesmen na liście najbogatszych Polaków. Koniec końców i on się wycofał, kiedy dowiedział się, że zapisy w planie zagospodarowania przestrzennego uniemożliwią mu wybudowanie na interesującej go działce centrum handlowego.
Jeśli tak się stanie, to prawdopodobieństwo zbycia pechowej działki znacząco wzrośnie. Jednocześnie w końcu realna stanie się wizja dokończenia przebudowy stadionu miejskiego.
– Dokumentacja tego zadania powstała w 1999 r. ale wciąż jest aktualna – mówi Zbigniew Mazurek, dyrektor miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. – Czasy i dostępne technologie jednak się od tamtego czasu zmieniły i ja osobiście uważam, że miasto powinno pokusić się o nowy projekt. Przede wszystkim tańszy od poprzedniego i przewidujący na trybunie mniejszą liczbę siedzisk.
Mazurkowi marzy się też, aby dokończony stadion żył nie tylko podczas meczów czy innym imprez sportowych, ale przez cały tydzień. Również po to, aby przynosił dochód i przynajmniej częściowo zarabiał na swoje utrzymanie.