Jednosilnikowe Cessny, Wilgi czy śmigłowce, to już powszedni widok nad Chełmem. Wszystko wskazuje na to, że niedługo mieszkańcom przyjdzie się przyzwyczaić także do niewielkich samolotów pasażerskich i towarowych.
– Wszelkimi sposobami szukamy pieniędzy na ten cel – mówi prof. Józef Zając, rektor Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Chełmie, która jest właścicielem lotniska. – Niedawno otrzymałem pisma z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego oraz Straży Granicznej z zapewnieniami, że obie te instytucje będą aktywnie wspierały nas w tych zabiegach. Oczywiście, mają w tym także swój cel – są współużytkownikami naszego obiektu.
Na razie użytkownikom lądowiska musi wystarczyć pas ziemny. Lotnicze szkolenia studentów trwają tam na bieżąco. To, co się dzieje na pasie, płycie lotniska, ale i w powietrzu kontroluje obsługa lotniczego portu. Dotyczy to także jednostek powietrznych IV Wydziału Lotniczego Biura Lotniczego SG, służących w powietrzu na rzecz Nadbużańskiego Oddziału SG.
SG utrzymuje na uczelnianym lotnisku dwie Wilgi oraz śmigłowiec. Z kolei kształcący się w pilotażu studenci PWSZ mają tam do dyspozycji osiem samolotów marki Cessna. Trzy należą do uczelni, a pięć zostało wypożyczonych. W najbliższych planach szkoła uwzględnia dokupienie samolotu dwusilnikowego oraz kolejne cztery maszyny jednosilnikowe.
Prof. Zając ubolewa, że w zabiegach o pieniądze na betonowy pas startowy uczelnia nie może specjalnie liczyć na pomoc Urzędu Marszałkowskiego. Na budowę lotniska i jego urządzeń otrzymała z tego źródła... 98 tys. zł. Tymczasem, samo ogrodzenie kosztowało znacznie więcej.