Z oświatowej mapy Chełma mogą zniknąć niektóre szkoły. To nieoficjalne informacje, które od jakiegoś czasu krążą po mieście. Oficjalnie, władze zapewniają, że żadne decyzje jeszcze nie zapadły. Ale niepokój już jest. Na ostatniej sesji dali mu wyraz rodzice uczniów z SP nr 11.
– Czynniki ekonomiczne nie mogą brać góry nad dobrem i bezpieczeństwem dzieci. O istnieniu szkoły decyduje zapotrzebowanie uczniów i rodziców – mówiła Irena Nieradkiewicz, która wypowiadała się na sesji w imieniu całej grupy rodziców.
– Nasza szkoła, jeśli chodzi o liczbę uczniów jest największą podstawówką w mieście. Przeciwko istnieniu SP nr 11 stawia się argument, że nie mamy sali gimnastycznej. Ale rodzice, zapisując tu swoje dzieci mają tego świadomość, a mimo to uczniów jest coraz więcej.
W "jedenastce” uczy się córka pani Ireny. Jest w ostatniej klasie. – Dlatego mogłabym się w ogóle tą sprawą nie zajmować, ale mi zależy, bo ta szkoła warta jest tego, aby o nią walczyć – mówi Nieradkiewicz. – Już samo to, że wielu rodziców spoza Chełma zdecydowało się właśnie tu posłać swoje dzieci, świadczy o tym, jak dobrą opinię ma ta placówka.
Rodzice i pracownicy szkoły, jako argumenty na zachowanie placówki w jej obecnym kształcie przytaczają poza wysokim naborem m.in.: dobre wyniki na sprawdzianie trzecioklasistów i szóstoklasistów, szeroką ofertę efektywnie prowadzonych zajęć pozalekcyjnych, sukcesy sportowe uczniów osiągane mimo braku sali gimnastycznej i boiska, dobrą atmosferę i taką samą współpracę z rodzicami uczniów, polegającą na współtworzeniu szkoły.
Wskazują też na pełne wykorzystanie bazy lokalowej i dużą liczbę uczniów korzystających z obiadów (240 dzieci) i opieki świetlicowej (120 dzieci).
– Czy państwa intencją jest niszczenie tego, co dobre – dopytywała Nieradkiewicz.
Co na to władze miasta? Podkreślają, że zmiany w chełmskiej oświacie są konieczne.
– Sytuacja robi się coraz gorsza. Mniej uczniów, mniej pieniędzy a koszty utrzymywania szkół cały czas rosną – mówi prezydent Fisz. – Już teraz są niewłaściwe proporcje pomiędzy wydatkami na oświatę a pozostałymi sferami funkcjonowania miasta. Najważniejszym będzie to, aby reforma przyniosła jak najmniejsze skutki społeczne, a przygotowując propozycje zmian będziemy kierować się dobrem ucznia. Obecnie nie zapadły jeszcze żadne decyzje. Dlatego chcemy zapewnić rodziców, nauczycieli i pracowników szkół, że bez ich wiedzy nikt nie wprowadzi reform.
Tymczasem rodzice i pracownicy mają za złe władzom, że mimo podejmowanych z ich strony inicjatyw, dotąd nikt z nimi na temat losów szkoły nie rozmawiał. Prezydent zapewniła, że takie spotkanie odbędzie się w styczniu.