Na trzy dni Krasnystaw zamienił się w piwną stolicę kraju. Wielką popularnością wśród złotych trunków cieszyły się te z małych browarów
Ci którzy od warzenia wolą picie, również nie mogli narzekać. Na krasnostawskim rynku już od piątku stanęły budki 43 browarów z Polski, Czech, Niemiec, Słowacji, Litwy i Francji. Oprócz znanych marek koncernowych jak Tyskie, Żywiec czy Żubr, można było znaleźć piwo rzemieślnicze z małych browarów, które ostatnio staje się coraz popularniejsze.
Spróbować można było piwa robionego na cukrze mlecznym, z wędzonym słodem, pianą w kolorze cappuccino czy pachnące owocami.
Skąd popularność małych browarów? – Wiele powstaje dlatego, żeby pokazać ludziom, że jest coś innego niż eurolager (najpopularniejszy gatunek jasnego piwa w Europie – red.), który wszyscy byli zmuszeni pić. Trwa wskrzeszanie wielu zapo-mnianych gatunków. Ludzie często przychodzą i są zaskoczeni, że są inne piwa niż te z wielkich koncernów – mówi Grzegorz Tomczyk, reprezentant Browaru Widawa. – Niektóre z małych browarów produkują tylko tysiąc litrów piwa miesięcznie – dodaje.
Podobny trend zauważa współwłaściciel Pinty, browaru kontraktowego, który nie ma swojej siedziby, a piwa warzy w różnych browarach.
– Spożycie piwa w Polsce stale rośnie. Jesteśmy już na 9. miejscu na świecie, a na 3. w Europie. Do niedawna piwo kojarzyło się z pijaczkami pod budką. Teraz odchodzimy powoli od mocnych alkoholi, a piwo nie jest tak piętnowane – mówi Marek Semla. – Widać, że ludzie chcą próbować coraz ciekawszych gatunków. Pytają o nie, a czasami dziwią się "jak piwo może pachnieć cytrusami?” – śmieje się Semla.
Organizatorzy imprezy podkreślają, że Chmielaki wzorując się m.in. na Oktober Fest, mają być świętem piwa.
– Chcemy pokazać różnorodność promując kulturę piwa. Na pewno nie chodzi o rywalizację, kto wypije jak najwięcej – mówi Marek Ziemba, organizator Chmielaków. – Faktycznie ludzie coraz częściej szukają regionalnych piw. Zauważają to również większe firmy, które zaczęły reklamować się jako browary lokalne – dodaje.