Bili, zastraszali i okradali swoje ofiary. Wyzwiska i ośmieszanie były na porządku dziennym. A wszystko na oczach świadków, którzy bali się przerwać milczenie. Oprawcy mają po 15 lat. Ich ofiary 13.
– Zgłoszono nam, że dwaj uczniowie pierwszej klasy Gimnazjum nr 1 we Włodawie Dariusz S. i Paweł K., obaj w wieku 15 lat, znęcają się nad dwoma uczniami z tej samej klasy – mówi nadkomisarz Dariusz Szkodziński, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji we Włodawie. – Zaczęło się od wyzwisk, potem doszło bicie. Grozili poszkodowanym, że jeśli komuś o tym powiedzą, to ich bardziej pobiją. Trwało to mniej więcej od połowy września.
Chłopcy bali się starszych kolegów. Milczeli i znosili kolejne szykany: bicie książką po głowie, okradanie. Jednemu z nich podczas przerwy zdjęto spodnie na korytarzu. Zarówno to zdarzenie, jak i inne widziało wiele osób. Nikt nie zareagował.
– O tym, co się działo, wiedziała cała klasa – mówi Katarzyna S., matka Michała, nad którym także się znęcano. – Nikt nic nie zrobił, nic nie powiedział. Ja wiem, że oni wszyscy się ich bali. To starsi chłopcy, silniejsi. Ale mimo wszystko mam żal. Gdybym o tym wiedziała wcześniej, mój syn nie musiałby cierpieć.
W szkole uczy się 650 uczniów. Zdaniem Janiny Klimczuk, dyrektora placówki, w takim tłumie nie sposób zauważyć wszystkiego.
– Robimy, co możemy – mówi. – Na początku roku wyjaśnialiśmy wszystkim uczniom, że gdyby działo się coś niepokojącego, powinni to nam zgłosić. Na godzinach wychowawczych poruszamy temat agresji i przemocy. Na przerwach dyżurują nauczyciele. Niestety, to nie wystarczyło.
Klimczuk podkreśla, że 15-letniego ucznia, nawet jeśli znęca się nad kolegą. nie można usunąć ze szkoły. Jedyna możliwość to przeniesienie, które w tym przypadku dyrekcja bierze pod uwagę. Na razie jednak dwaj 15-latkowie pozostają w szkole, w której zrobili tyle złego. O tym, jaką karę poniosą za swoje postępki zdecyduje wydział rodzinny i nieletnich Sądu Rejonowego. Matka Michała ma nadzieję, że znęcający się nad jej synem chłopcy nie będą chodzić już do tej szkoły. – Boję się tam posyłać syna, bo wiem, że znowu mogą mu zrobić krzywdę – mówi.