Tydzień Justyny, Kasi, Pameli i Bogusi właściwie wcale się
nie różni. Dziewczyny uczą się w jednej klasie w I Liceum Ogólnokształcącym.
Siedemnastoletnie ochotniczki pracują w ten sposób od jesieni. - Zaczęłyśmy naukę w liceum. Nasi znajomi zapisali się do różnych kół naukowych. Nas to nie kręciło. Gdy tylko pojawiła się szansa pracy w wolontariacie, zdecydowałyśmy się natychmiast - mówi Pamela Szewczyk. - W naszej szkole jest już czternaścioro wolontariuszy.
Dziewczyny musiały pogodzić naukę i dodatkowe zajęcie. Problemem nie była dla nich praca w mniej bezpiecznych dzielnicach. Długo zastanawiały się jednak, jak wzbudzić zaufanie najmłodszych. - Dzieciaki początkowo mówiły do nas "proszę pani”, zachowywały dystans - śmieje się Bogusia Janisz - teraz jesteśmy dla nich starszymi koleżankami.
Licealistki przyznają, że często służą także wsparciem rodzicom. Oni zwykle nie mają z kim porozmawiać o swoich problemach. - Wolontariusze pracują z ludźmi, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji. Trzeba liczyć się z tym, że ktoś oczekujący pomocy, może źle potraktować kogoś, kto chce mu jej udzielić - twierdzi Lucyna Kozaczuk, dyrektor MOPR.
Justyna, Kasia, Pamela i Bogusia trafiły do wolontariatu za sprawą księdza Tomasza Kościka, opiekuna koła w I LO. Pozostali ochotnicy uczą się w II Liceum Ogólnokształcącym i studiują w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej i Studium Medycznym. Ich pracę koordynuje Leokadia Sadowska z MOPR. - Młodzież kierujemy do rodzin wskazanych nam przez pracowników socjalnych - mówi Sadowska - zwykle pod wskazany adres chodzą dwie osoby, tak jest lepiej i bezpiecznej. Nasi podopieczni pochodzą przecież z różnych środowisk.
Nabór na wolontariuszy prowadzony jest we wrześniu, ale chętni mogą zgłaszać się również w ciągu roku. Młodzież poza pomocą w nauce, odwiedza osoby starsze i niepełnosprawne i uczestniczy w organizacji imprez okolicznościowych, takich jak Dzień Seniora czy wigilia.