Mieszkańcy bloku przy ul. Wolności 10 przez kilka lat prosili spółdzielnię mieszkaniową o nowy parking. Do tej pory bezskutecznie.
Parking zbudowano prawie dwadzieścia lat temu. Ma zaledwie kilka metrów szerokości. Dodatkowo przestrzeń ogranicza, z jednej strony budynek wymiennikowni, a z drugiej trawnik. - Do tej pory jakoś sobie radziliśmy - mówi pan Marian, jeden z mieszkańców bloku. - Po prostu parkowaliśmy na trawniku. Od kiedy jednak strażnicy miejscy zaczęli wypisywać nam mandaty, nikt nie chce ryzykować. A bezpieczne wjechanie na parking graniczy z cudem. Już nie raz jeden sąsiad drugiemu porysował karoserię. I, proszę mi wierzyć, nie ma w tym żadnej złośliwości.
Najgorzej jest w godzinach popołudniowych i w weekendy. Wtedy na parkingu garażuje najwięcej aut. - Proszę zobaczyć, każdy ma wgniecioną blachę, albo porysowany lakier - pokazuje Leszek Siwiec. - Wszystko przez to, że czasem nie da się stąd normalnie wyjechać. Mało tego, gdy zimą trzeba było parkować tuż przy samej wymiennikowni, sople lodu spadały na dachy aut. Nie trudno sobie wyobrazić, ile szkód może taki spadający sopel wyrządzić.
Pani Danuta, żona Leszka Siwca nawet nie próbuje sama wyjeżdżać z parkingu. - Bez pomocy syna albo męża nie daję rady. Raz już tutaj straciliśmy chłodnicę - denerwuje się kobieta. Bo parking nie dość, że mały to jeszcze pełen dziur i wertepów.
- Beznadziejnie jest również wtedy, gdy do pobliskiego sklepu podjeżdża samochód dostawczy. Ciężarówka tarasuje cały wyjazd. - dopowiada Ryszard Tarnowski.
Paradoksalnie problemy z parkingiem zbliżyły do siebie sąsiadów. - Czasem, jak trzeba gdzieś pojechać w nocy, nie ma innej możliwości, tylko budzimy sąsiadów i prosimy o przestawienie auta - opowiada Tarnowski. - Jeszcze nie zdarzyło się, by ktoś komuś odmówił pomocy.
Na taką pomoc może liczyć Małgorzata Skubiszewska. Ma schorowaną teściową. - Często musimy jeździć do lekarza, czasami również wieczorem, czy w nocy - mówi. - Nawet nie chcę myśleć co by było, gdyby trzeba było wezwać pogotowie, czy straż pożarną.
Lokatorzy przyznają jednak, że tracą cierpliwość. Mają nadzieję, że nowa prezes Chełmskiej Spółdzielni Mieszkaniowej pomoże rozwiązać ich problem. - Ci państwo muszą złożyć do nas podanie z prośbą o wykonanie nowego parkingu - mówi Ewa Jaszczuk, prezes ChSM. - Mają czas do końca listopada. Swoje postulaty mieszkańcy powinni zgłosić również do rady osiedla. Wtedy będą mieli większą gwarancję, że plan inwestycji przejdzie.