Chełmska prokuratura podzieliła opinię rodziny zmarłego tragicznie mieszkańca Anusina. Jego bliscy byli przekonani, że został pobity przez sąsiadów. Do sądu trafił już akt oskarżenia przeciwko 31-letniemu Dariuszowi S.
Zamieszany w pobicie jest też inny z sąsiadów. – Ale tę sprawę wyłączyliśmy do odrębnego postępowania – mówi Krzysztof Grzesiuk, szef chełmskiej prokuratury.
Do zdarzenia doszło w grudniu ubiegłego roku. Zmasakrowanego Mirosława P. znaleziono na progu jego domu. Przewieziony do szpitala przeszedł cztery operacje. Pomimo to, po dwóch miesiącach, zmarł. Zanim zapadł w śpiączkę wskazał swoich oprawców.
Początkowo prokuratura opierając się na opinii ekspertów była skłonna przystać na wersję o nieszczęśliwym wypadku. Biegły sądowy stwierdził, że urazy, których doznał 47-letni Mirosław P. mogły być spowodowane upadkiem z roweru. Zastrzegł jednak, że mogły też powstać wskutek kopnięcia w brzuch.
Tej drugiej opcji od początku pewna była rodzina zmarłego. Jego bliscy sami próbowali odtworzyć przebieg wydarzeń tragicznej grudniowej nocy. Z zebranych przez nich informacji wynikało, że Mirosław P. został napadnięty, gdy wracał od znajomych. Odnaleźli świadka, który widział mercedesa zajeżdżającego drogę ich ojcu. Z samochodu wysiadło dwóch mężczyzn. Obrzucili go wyzwiskami. Co działo się później nie wiadomo, bo ich informator wszedł do mieszkania i zamknął za sobą drzwi.
Świadek potwierdził swoje zeznania w prokuraturze. Przyznał, że słyszał głos Dariusza S. Innych obecnych tam mężczyzn nie rozpoznał. Śledczy przesłuchali też pacjentów, którzy leczeni byli w szpitalu w tym samym czasie co Mirosław P. Potwierdzili oni, że jako swojego oprawcę wskazał on Dariusza S. Mężczyźni, których nazwiska wciąż przewijały się w śledztwie, twierdzili jednak, że w czasie kiedy doszło do tragicznych wydarzeń byli w swoich domach.
Prokuratura nie dała im jednak wiary. Opierając się na zeznaniach postawiła Dariuszowi S. zarzut pobicia, którego skutkiem było ciężkie uszkodzenie ciała. Grozi mu do ośmiu lat więzienia. •