Lokatorzy wykwaterowani z kamienicy przy ul. Obłońskiej, od tygodnia mieszkają w internatach. Mogą tam jednak zostać tylko do 15 sierpnia. – Nie wiemy, co z nami będzie później – mówią. Tego jak na razie nie wiedzą też urzędnicy.
Po tym, jak nadzór budowlany nakazał wykwaterować lokatorów z zagrożonej zawaleniem kamienicy przy Błońskiej, pani Wioletta z mężem Dariuszem i dwójką dzieci dostali od miasta pokój w internacie przy Młodowskiej. Podobnie, jak inni mieszkańcy kamienicy, mogą tam zostać jednak tylko do 15 sierpnia.
– Odkąd nas tu przeprowadzili, nikt się nie pokazał, nie zajrzał żeby spytać jak sobie radzimy. Nie wiadomo też, co będzie dalej – mówi pani Wioletta. – Mój synek codziennie pyta, kiedy wrócimy do domu, a ja mu mówię, że teraz nie mamy już domu. Bo co mam powiedzieć?
– W radiu prezydent Górny obiecywał, że mieszkania dla nas na pewno się znajdą, a teraz każą nam szukać stancji – Skarży się pani Iwona, która razem z mężem Danielem i 5-miesięcznym dzieckiem tez trafiła do internackiego pokoju. – Łatwo powiedzieć. Dzwoniliśmy w tyle miejsc i wszędzie to samo: "Z dziećmi, wykluczone”. To co? Mamy dzieci do przechowalni oddać?
– Bo nam najbardziej właśnie o dzieci chodzi. Nie możemy się z nimi tułać – wtóruje pani Wioletta. – Przecież to nie nasza wina, ze zostaliśmy bez dachu nad głową. Mieliśmy mieszkania i płaciliśmy za nie. Jedyne czego chcemy, to nie stać się bezdomnymi.
A od tego mieszkańcy walącej się kamienicy są o krok. Bo zarządca budynku naciska, aby podpisali rozwiązanie umowy najmu. – A wtedy co? – mówią rozgoryczeni ludzie. – Bez zameldowania, to tak jak byśmy przestali istnieć. Nie zapiszemy dzieci do przedszkola, nie dostaniemy zasiłku rodzinnego, nie będziemy mieć konta w banku... Po prostu wyrzuceni na margines bezdomni.
Henryk Gołębiowski, dyrektor wydziału infrastruktury urzędu miasta uspokaja, że zarządca (Przedsiębiorstwo Usług Mieszkaniowych) na razie nie będzie egzekwował rozwiązania umów, choć powinien. – Ale zważywszy na sytuację tych ludzi i to, jak im rozwiązanie umowy może skomplikować sytuację, myślę, że można z tym poczekać – mówi Golębiowski.
Dyrektor dodaje, że na razie nie ma dobrych wiadomości dla lokatorów. – Poprzez pełnomocnika wystąpiliśmy do właściciela kamienicy o zapewnienie lokali dla mieszkańców – mówi dyrektor. – Czekamy na odpowiedź. Bez tego mamy związane ręce, bo kamienica jest prywatna, nie miejska. Zobaczymy, co na to wszystko właściciel i będziemy ewentualnie podejmować jakieś dalsze kroki.
Jakie? Jeszcze nie wiadomo. Wiadomo za to, że wykwaterowani z kamienicy ludzie, do końca swojego pobytu w internatach, nie będą musieli ponosić żadnych opłat.