Po Gimnazjum nr 3, teraz Szkoła Podstawowa nr 10 staje w obronie swojej placówki. Rodzice zorganizowali już jedną pikietę przed urzędem miasta. Na dziś planują kolejną. Wczoraj spotkali się z wladzami aby dyskutować o losach szkoły. Dyskusja chwilami była bardzo burzliwa.
Na spotkanie w sali gimnastycznej SP nr 10 przyszło około 150 osób. Byli wśród nich rodzice obecnych uczniów Dziesiątki, ale także tych, którzy chcieliby w przyszłym roku właśnie tu rozpocząć naukę.
Jednak, jeśli władze miasta przeforsują swój pomysł w radzie, to naboru na nowy rok szkolny w Dziesiątce nie będzie wcale.
– Mamy już 27 chętnych do pierwszej klasy. Jak można mówić, że nie ma chętnych do nauki tutaj, skoro już teraz mamy skompletowaną pierwszą klasę na kolejny rok – pytali rodzice i nauczyciele.
– Właściwy nabór jeszcze się nie rozpoczął. To na razie są tylko zgłoszenia i deklaracje. Ilu rzeczywiście macie uczniów do przyszłej pierwszej klasy dopiero się okaże – odpowiadał wiceprezydent Stanisław Mościcki.
To nie spodobało się rodzicom. – Ale co ma się okazać, jeśli wszem i wobec rozgłaszacie, że szkoła będzie wygaszana. Dajcie nam szansę – mówili.
– Szukamy takiego rozwiązania, które zbliżyłoby nasze stanowiska w kwestii szkoły nr 10 – mówiła prezydent Agata Fisz. Propozycja wygaszenia, to nie zamach na waszą szkołę, ale odpowiedzialne podejście do sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Uczniów jest coraz mniej. Nie stać nas na utrzymanie dotychczasowej sieci szkół. Wiem, ze wszystkich nie sposób zadowolić, ale musimy wybrać mniejsze zło.
– Szukacie oszczędności? Zacznijcie od siebie – wołali rodzice. – Powiedzcie, jakie oszczędności zrobiliście w magistracie?
Podczas spotkania rodzice odczytali list otwarty do władz i złożyli petycję z podpisami przeciwko likwidacji szkoły. Przekonywali też, że placówki nie należy likwidować, bo ciągle są chętni, aby właśnie tutaj się uczyć, bo szkoła jest przyjazna dla uczniów, ma dobra lokalizację i jest częścią historii naszego miasta.
Wiceprezydent Mościcki odpierał argumenty rodziców podpierając się statystyką ze słynnego już raportu. To zdenerwowało obecnych na sali. – Dość cyferek, mówcie o konkretach, o naszej szkole – wołali.
Tu prezydenci powtórzyli to, co powiedzieli rodzicom z ZSO nr 3: – Musimy patrzeć na oświatę globalnie, myśleć o wszystkich szkołach. Rozumiemy, ze dla was najważniejsza jest ta jedna, ale my na takie myślenie pozwolić sobie nie możemy, bo wszystkie dzieci są nasze i wszystkie są ważne.
Spotkanie nie przyniosło rozstrzygnięcia. – Dajcie nam czas na przemyślenie każdego słowa, które tu padło – poprosiła zebranych prezydent.