Stanisław Dobrowolski był wieloletnim komisarzem dorocznych plenerów malarsko - rzeźbiarskich w Wierzbicy. Tegoroczna edycja spotkań nazwana została jego imieniem.
Dobrowolski urodził się w Cycowie. Po nieudanych próbach dostania się do Liceum Plastycznego w Zamościu wiedzę na temat malarstwa i grafiki zdobywał w Pracowni Rzeźby i Reklamy Wiesława Wątroby w Babicach. Efekt był taki, że znawcy przedmiotu, chociażby z Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych sprzeczali się, czy kreska jaką posługiwał się w swoich pracach nie jest aby kreską Tadeusza Kulisiewicza. Podejrzewano też, że jako malarz Staszek pozostawał pod głębokim wpływem Zdzisława Beksińskiego. Tymczasem on sam wcale nie zgłębiał twórczości innych. Nawet nie wertował żadnych albumów. Chciał uniknąć jakiegokolwiek naśladownictwa. Jego sztuka miała być do końca autorska - taka jaką tylko on czuł.
Ostatnie lata Dobrowolski spędził z rodziną w Wólce Tarnowskiej (gm. Wierzbica). Był blisko zaprzyjaźniony z chełmskim oddziałem naszej redakcji. Zorganizowaliśmy mu w Chełmie dużą wystawę i wydaliśmy luksusowy katalog. Stanisław zmarł w listopadzie ubiegłego roku.
Obecny duchem
W tegorocznym plenerze w Wierzbicy wzięło udział 13 uczestników, w tym trzech rzeźbiarzy i dziesięciu malarzy. Kilkoro z nich pamiętała Staszka z poprzednich plenerów.
- Stanisław był niezwykle wszechstronnym artystą – wspomina Jan Pawłowski, znany rzeźbiarz z Włodawy. – Do tego był bardzo koleżeński. Fajnie było z nim przebywać.
- Na zawsze w mojej pamięci pozostanie przyjacielem – dodaje Maria Stachurska z Bolesławia koło Olkusza. – Staszek był dla mnie pokrewną duszą. Nie do końca odkrytą. Malował swoje przemyślenia, może sny…
Tegoroczny plener przygotowały panie z Gminnej Biblioteki Publicznej wspomagane przez koleżanki z GOK. W symboliczny sposób funkcje komisarza powierzyły Dorocie, wdowie po Staszku.
- Jestem tym paniom niezmiernie wdzięczna za ich trud i zaangażowanie – mówi Dorota. – Także za to, że plener już bez mojego męża nazwały jego imieniem.