Komisje sprawdzające czystość posesji ciągle pracują w terenie.
Do końca grudnia zakończą kontrole największych dzielnic.
Do tej pory sprawdzono już ponad 1,3 tys. posesji. Na pierwszy ogień poszło osiedle Rejowiecka-Włodawska. Wizyty urzędnika, strażnika miejskiego i przedstawiciela Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej cały czas mogą się spodziewać mieszkańcy osiedla Cementowni i pozostała część Rejowieckiej.
Komisje na razie starają się edukować i informować mieszkańców. Chociaż przez miesiąc trwania akcji wystawili również kilka mandatów. - Na paru posesjach nasi przedstawiciele zauważyli poważne naruszenia. Chodziło przede wszystkim o straszny bałagan. Ich właściciele zostali ukarani - mówi Henryk Gołębiowski, dyrektor Wydziału Infrastruktury Komunalnej.
Urzędników najbardziej cieszą liczby. Po wizytach komisji prawie sto razy wzrosła liczba podpisywanych umów
na wywóz śmieci i odprowadzanie ścieków. Ludzie zaczęli również zaopatrywać
się w pojemniki na odpady. Dzięki akcji wydało się też,
ile osób do tej pory nie płaciło podatku za psa.
- Dużym zaskoczeniem
dla nas było to, że mieszkańcy są otwarci i gotowi nam pomagać - mówi Leszek Smutniak, starszy inspektor Straży Miejskiej w Chełmie. - Nie godzą się już na dzikie wysypiska w okolicy swoich posesji. Zapisują numery rejestracyjne aut, których właściciele przywożą śmieci. Starają
się zbierać informacje, żeby ustalić dane śmieciarzy. Między innymi dzięki temu
nie mamy problemu z ich namierzeniem i ukaraniem.
Akcja "Czyste miasto - wspólna sprawa” na razie ma charakter informacyjny. Urzędnicy zbierają również dane, dzięki którym będą wiedzieć m.in. jaka liczba chełmskich posesji jest wyposażona w kanalizację. Na wiosnę została zaplanowana akcja kontrolna. Komisja sprawdzi, czy właściciele posesji wywiązali
się ze swoich zobowiązań. Jeśli nie, posypią się mandaty.
Np. za brak tabliczki informacyjnej z numerem domu będzie trzeba zapłacić nawet 100 zł. Dwa razy więcej za brak aktualnego szczepienia psa.
- Mam nadzieję, że do takich sytuacji nie będzie dochodziło zbyt często - mówi Smutniak. - W końcu to właścicielom posesji powinno zależeć, by mieszkali w ładnym otoczeniu.