Gospodarze Chełma pogodzili się z decyzją MON w sprawie wyprowadzenia z miasta 3 Brygady Zmechanizowanej.
- Żywię nadzieję, że ostateczne decyzje dotyczące garnizonu jeszcze nie zapadły - mówi Józef Górny, zastępca prezydenta Chełma. - Przykład Hrubieszowa, czy ostatnio Dęblina świadczy o tym, że wojsko potrafi wycofywać się z likwidacyjnych planów.
Górny nie upiera się przy 3 Brygadzie. Byleby w mieście było jakieś wojsko. Z uwagi na lokalne tradycje wojskowe i przywiązanie miejscowej społeczności do żołnierzy.
- Obliczyłem, że w formie podatkowych umorzeń tylko w latach 2000-2007 podarowaliśmy wojsku ponad 1,34 mln zł - mówi Górny. - Miasto pomogło wojsku wyremontować łaźnię, plac ćwiczeń oraz park samochodowy. Kosztowało nas to 250 tys. zł. Wciąż też jest aktualna nasza oferta dotycząca przekazania wojsku działek budowlanych oraz preferencji w zatrudnianiu w miejskich instytucjach członków rodzin zawodowych żołnierzy.
Występując do ministra obrony narodowej chełmski samorząd chce poprzeć pomysł prof. Józefa Zająca, rektora PWSZ, utworzenia w Chełmie ośrodka wojskowego szkolenia studentów z całej Lubelszczyzny.
- Aby to było możliwe, w mieście musi pozostać choćby nawet okrojony garnizon, jako baza szkoleniowa - mówi Zygmunt Gardziński, dyrektor gabinetu rektora. - Naszym atutem jest i to, że w podchełmskim Srebrzyszczu znajduje się jedyna
po naszej stronie Wisły wojskowa strzelnica, odpowiadająca standardom NATO.
Jeżeli ten plan spełznie na niczym, Agencja Mienia Wojskowego będzie miała kłopoty ze zbyciem majątku po garnizonie. Wskazuje na to przykład budynków pozostałych po wojskowej szkole kucharzy. Pomimo kilku kolejnych przetargów wciąż nie ma na nie amatora. Tymczasem w rachubę wchodzi zagospodarowanie różnego rodzaju nieruchomości, łącznie z bocznicami kolejowymi, położonymi w atrakcyjnym miejscu na terenie liczącym ponad 3,6 ha.