Zwyrodnialcy mają od 18 do 25 lat. Żaden z nich nie był dotychczas notowany. Pochodzą z normalnych rodzin. W nocy z piątku na sobotę wielokrotnie zgwałcili młodą kobietę.
- Kolega, który z nią przebywał w lokalu, nie zauważył niczego podejrzanego - mówi nadkom. Dariusz Szkodziński z włodawskiej policji. - Twierdził, że Renata kilka razy wychodziła do toalety. Ponieważ dziewczyna dość długo nie wracała uznał, że wyszła i sam też wyszedł.
W tym czasie trwała gehenna Renaty. Marcin M. zmuszał ją do odbycia kolejnych stosunków. Tym razem dołączyli do niego czterej koledzy, którzy również bawili się w lokalu. Potem wyprowadzili dziewczynę na zewnątrz. Tam M. powiedział, że odwiezie ją do domu. Zamiast tego, razem z kolegami, zawiózł ją do świetlicy w budynku Ochotniczej Straży Pożarnej. 20-latka znowu została zgwałcona. Ale to nie wystarczyło bandytom. Mężczyźni siłą zaprowadzili ją do mieszkania jednego z nich. Tam dołączyło kolejnych czterech zwyrodnialców. Dziewczyna była gwałcona przez całą noc. Uciekła nad ranem, kiedy oprawcy zasnęli. Zgłosiła się na policję. Twierdzi, że wcześniej nie wzywała pomocy, bo bała się oprawców.
Po 24 godzinach sprawcy zostali ujęci. Przedwczoraj prokurator postawił im zarzut zbiorowego gwałtu i zwrócił się do sądu o ich tymczasowe aresztowanie. Sąd aresztował trzech z nich. Dwóch kolejnych jest jeszcze przesłuchiwanych. Jednym zajęła się prokuratura wojskowa (sprawca jest żołnierzem zasadniczej służby wojskowej). Pozostałych sąd nie aresztował, ponieważ ofiara ich nie rozpoznała.
Zatrzymanym grozi do 10 lat więzienia.