Chełmski Ośrodek Zamiejscowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie skierował do Sądu Okręgowego akt oskarżenia przeciwko 14 osobom w wieku 24–54 lat, które dopuściły się
180 włamań i dwóch rozbojów.
Grupa, w skład której wchodzili mieszkańcy Łęcznej i Lublina, działała we wschodniej Polsce, głównie w województwach lubelskim i podkarpackim. Proceder trwał od 1996 do 1999 roku. Każda akcja była pieczołowicie przygotowywana. Starano się poznać zwyczaje przyszłych ofiar. Do ustalenia, czy ktoś jest w domu czy nie, używano starej złodziejskiej metody na tzw. zapałkę. Wielu poszkodowanych mówi również o głuchych telefonach, które odbierali przed włamaniem.
Złodzieje wybierali mieszkania i firmy położone na uboczu, osłonięte drzewami. Do upatrzonych przez siebie lokali (partery i pierwsze piętra) wchodzili najczęściej przez drzwi balkonowe. Zdarzało się, że w ciągu krótkiego czasu dwukrotnie włamywali się do sąsiadujących ze sobą mieszkań. Kradli wszystko, co przedstawiało jakąkolwiek wartość: telewizory, aparaty fotograficzne, wieże stereofoniczne, komputery, radiomagnetofony, telefony, pistolety gazowe, a także biżuterię i antyki. Nie gardzili też alkoholem, papierosami i pościelą.
Policjanci wyliczyli, że łupem złodziei padły towary za ponad 1 mln 251 tys. zł. W wyniku poszukiwań wiele rzeczy odzyskano. Po rozpoznaniu przez właścicieli zostały im zwrócone.
– Niewątpliwą zasługę w wykryciu i zatrzymaniu sprawców mają policjanci z wydziałów dochodzeniowo-śledczego i kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie – mówi K. Rubik. – To była żmudna praca. Czynności procesowe trwały ponad rok. Wykonano ponad 100 ekspertyz kryminalnych. Przede wszystkim badano odciski palców. W wielu przypadkach dały one wynik pozytywny.
Prokurator dodaje, że sprawa była skomplikowana ze względu na liczbę czynów i osób uczestniczących w przestępstwie. Świadczyć o tym może chociażby 40 tomów akt, które zostały dostarczone do sądu.