Piękna figura, powalający uśmiech i brązowe oczy. A do tego niespotykana skromność. To właśnie Elżbieta Tokarska, kandydatka Lubelszczyzny w finale Wyborów Miss Polonia.
• Uroda pomaga w życiu?
– Myślę, że tak. Dla ludzi liczy się pierwsze wrażenie. Na to, żeby poznać, jaki ktoś jest naprawdę, potrzeba czasu.
• A jaka jest naprawdę Elżbieta Tokarska?
– Trudno mówić o sobie. Myślę, że jestem osobą otwartą i pogodną. Bez względu na okoliczności, staram się zachować optymizm i często uśmiechać.
• 92-65-95, to twoje wymiary. Dbasz jakoś specjalnie o linię?
– Nie uznaję diet. Ale staram się unikać słodyczy i jeść dużo warzyw. Moja ulubiona potrawa to sola ze szpinakiem. Ale zdarza mi się przegryźć chipsy i frytki. W domu preferuję polską kuchnię. Kiedy jem na mieście, wybieram potrawy włoskie.
• A co zjadłaś dziś?
– Na razie tylko kawę i jogurt.
Na rozmowę Elżbieta przyszła z rodzicami. Oboje nie ukrywają, że są dumni z córki. – To naprawdę duży sukces. Bardzo się cieszymy, że tak dobrze jej poszło – mówi pan Jan, ojciec naszej kandydatki. – Ela ma urodę po mamie, po mnie odziedziczyła chyba wzrost (Ela ma 180 cm wzrostu, przyp. red.). Zawsze była grzecznym dzieckiem i cieszymy się, że teraz też woda sodowa nie uderzyła jej do głowy.
Elżbieta studiuje psychologię kliniczną w Warszawie. Przez dwa lata mieszkała w stolicy, ale zdecydowała, że to dla niej za duże miasto. W przyszłości chciałaby otworzyć prywatną praktykę w Chełmie, albo w Lublinie. Nie wyklucza jednak, że jeśli trafi się ciekawa propozycja w dziedzinie reklamy czy modelingu, może także z niej skorzysta. A gdyby zaproponowano jej sesję w "Playboyu”? – Dziś powiedziałabym nie, ale nigdy nie wolno mówić nigdy – zastrzega.
Na razie koncentruje się przed galą, która czeka ją w sobotę 24 października.