Siedem tysięcy złotych plus odsetki. Takie odszkodowanie musi zapłacić Zamojska Korporacja Energetyczna rolnikowi z Krasnegostawu.
Sądową batalię o odszkodowanie Ryszard Rybczyński i jego syn Roman rozpoczęli w kwietniu tego roku. Poszło o słupy energetyczne stojące na ich działce. Przez to, że na 46 arach ZKE postawiła aż 12 słupów, teren stał się praktycznie bezwartościowy.
Pan Ryszard chciał się dogadać z energetykami, bo dowiedział się, że według prawa za korzystanie z jego ziemi powinni mu zapłacić. Do ugody jednak nie doszło, dlatego właściciel działki zdecydował się dochodzić swoich praw przed sądem. – Wiem, że mam rację i będę starał się tego dowieść. Chodzi o sprawiedliwość – mówił wtedy nasz Czytelnik.
Pod koniec września sąd przyznał rację Rybczyńskiemu. Na rzecz rolnika zasądził odszkodowanie w wysokości siedmiu tysięcy złotych, mimo że ten domagał się pięciu. Zasądzone pieniądze to wynagrodzenie za tzw. bezumowne korzystanie z gruntu. ZKE złożyła apelację w Sądzie Okręgowym w Zamościu. W ubiegłym tygodniu sąd ją oddalił. Na tym dziewięciomiesięczna sądowa batalia się zakończyła. – Oczywiście podporządkujemy się wyrokowi sądu i zapłacimy odszkodowanie wraz z odsetkami liczonymi od złożenia pozwu, czyli od kwietnia tego roku – mówi Piotr Powaga, rzecznik prasowy ZKE. – Trudno mi jednak w tym momencie powiedzieć, kiedy dokładnie pan Rybczyński dostanie pieniądze.
Powaga dodaje, że choć korporacja w sądzie przegrała, to dalej podtrzymuje swoje stanowisko. – Słupy zostały postawione zgodnie z obowiązującym wtedy prawem – podkreśla rzecznik.
Pan Ryszard nie ukrywa radości z takiego finału. – To już nie chodzi o te pieniądze tylko o to, że sąd przyznał, że racja jest po naszej stronie – mówi. Przyznaje też, że odkąd jego sprawę nagłośniły media, zaczęli kontaktować się z nim ludzie z całego kraju, którzy również mają problemy ze słupami energetycznymi. Chcą wiedzieć, w jaki sposób Rybczyńskiemu udało się wygrać z korporacją.