Tej zimy myśliwi z chełmskiego koła nr 23 "Szarak”" po trzy razy w ciągu miesiąca wożą do paśników wkoniczynę, buraki, marchew i snopki owsa.
- To nie żaden gest z naszej strony, ale statutowy obowiązek - mówi Wacław Cichosz, prezes koła. - Mało tego, musimy się liczyć z tym, że zostaniemy z niego rozliczeni przez starostę, Wojewódzką Radę Łowiecką, czy Zarząd Okręgu Polskiego Związku Łowieckiego w Chełmie.
Pieniądze na dokarmianie pochodzą ze składek członkowskich. W większości kół w ramach zimowego dokarmiania zwierzyny myśliwi dzielą się obowiązkami. W "Szaraku” po prostu podpisują umowy z ochotnikami, którzy podejmują się tego zadania za wynagrodzeniem.
Zawczasu myśliwi z "Szaraka” zakupili 25 ton odpadów z elewatora, 250 kg soli do lizawek oraz zebrali koniczynę z dwóch hektarów swoich poletek. Aby zaopatrzyć się w tak zwane snopówki, zamówili u zaprzyjaźnionych rolników sprzątnięcie owsa tradycyjnymi kosiarkami tak, aby nie zniszczyć słomy.
- To przecież nasz interes, aby zwierzyna zachowała dobrą kondycję - mówi Cichosz. - Z naszych obserwacji wynika, że tak właśnie jest. Tym bardziej, że ubiegłoroczna zima była łagodna, co zaowocowało zdrowym przychówkiem zwierzyny płowej i dzików.
Myśliwi dokarmiają zwierzynę, ale też na nią polują.
- Oczywiście nie może się to odbywać w sąsiedztwie paśników - mówi Mirosław Sawicki, łowczy okręgowy PZŁ w Chełmie. - Do 15 stycznia potrwa sezon polowań na dziki, w tym lochy, sarny, w tym koźlaki i kozy (kozły są pod ochroną), oraz łanie jelenia. Cielaki i byki jelenia można pozyskiwać do końca lutego.
Sawicki ceni sobie dobrą współpracę kół łowieckich z ludźmi mieszkającymi w obrębie czy sąsiedztwie ich łowisk. Często to właśnie miejscowi podpowiadają im miejsca, w których żeruje zwierzyna, a więc te, w których warto ustawić paśnik. Ważne jest i to, że przypadki okradania czy niszczenia paśników mają charakter incydentalny. Jedynie raz zdarzyło się, że ktoś rozebrał paśnik i zbudował sobie z niego altankę w Dorohusku. Sprawa ta miała już swój finał w sądzie.