Rafał z Chełma nie wierzy, że po ukończeniu studiów uda mu się znaleźć pracę w swoim mieście. Planuje wyjazd do Irlandii. Ale zanim to nastąpi, chce zdobyć także umiejętności, które mogą zapewnić mu dobrze płatne zajęcie. Nauka jednak kosztuje.
Najpierw chciał zostać spawaczem, ale uznał, że to nie na jego oczy. W końcu zdecydował się na kurs kierowców wózków jezdniowych. W Zakładzie Doskonalenia Zawodowego zapłacił za to około 500 zł i jest przekonany, że w Irlandii ten wydatek mu się zwróci.
– Obserwujemy coraz większe zainteresowanie szkoleniami, dającymi uprawnienia honorowane i przydatne za granicą – mówi Bogumiła Szczepanek, kierownik Rejonowego Ośrodka Kształcenia Zawodowego ZDZ w Chełmie. – Wielu naszych kursantów nie ukrywa, że zgłosili się do nas po to, by nauczyć się czegoś przed wyjazdem do Anglii, Hiszpanii czy Niemiec.
Zdaniem Szczepankowej największym zainteresowaniem cieszą się kursy na różne specjalności spawalnicze. Nabycie jednej takiej specjalności to wydatek około tysiąca złotych. Niezmiennie popularne są zawody gastronomiczne. Wielu ludzi pyta również o szkolenie operatorów wózków widłowych. W każdym przypadku kończącym kurs wydawane są certyfikaty w językach angielskim i niemieckim. Taki dokument w Anglii czy Niemczech będzie jak znalazł.
Niespodziewanie mocną pozycję na europejskim rynku pracy uzyskali absolwenci organizowanych przez Ochotnicze Hufce Pracy trzyletniej rzemieślniczej nauki zawodu. Dzięki terminowaniu u doświadczonych rzemieślników, piekarzy, cukierników, masarzy, czy mechaników samochodowych nabywają umiejętności, z którymi na Zachodzie są przyjmowani z otwartymi rękami. Rzecz jednak w tym, że większość z nich nigdzie się nie wybiera. Po prostu pracodawcom, którzy ich wyszkolili, trudno takich fachowców wypuszczać w świat i najczęściej zatrzymują ich u siebie. •