Anglistów i germanistów, budowlańców i sprzedawców poszukiwali w lipcu chełmscy pracodawcy. Mimo że liczba ofert pracy wzrosła w tym czasie o 20 proc., to i tak w Chełmie i powiecie stopa bezrobocia jest wyższa od średniej krajowej. Liczby mówią same za siebie. Stopa bezrobocia wciąż przekracza w Chełmie 19 proc. (w kraju ok. 16 proc.). Oznacza to, że bez pracy pozostaje blisko 12 tys. osób. W mieście do grona legalnych bezrobotnych dołączyły 22 osoby, w powiecie ubyło 70 osób.
Ponad połowę spośród zarejestrowanych w PUP bezrobotnych stanowią kobiety. To także przede wszystkim dla nich brakuje ofert pracy. Tylko niespełna 20 proc. spośród wszystkich klientów PUP posiada prawo do zasiłku. Systematycznie wzrasta także liczba osób długotrwale bezrobotnych i w tej chwili przekracza już 50 proc. ogółu. W Chełmie i powiecie nie mogą znaleźć pracy absolwenci wyższych uczelni. Jest ich już blisko 90. Na zatrudnienie nie mogą też liczyć absolwenci z wykształceniem policealnym i średnim zawodowym (230 osób) i ogólnokształcącym. Mało pocieszający jest w tym kontekście fakt, że PUP posiada pieniądze z Krajowego Urzędu Pracy na tzw. aktywizację zawodową absolwentów. Państwo refunduje pracodawcom część ich wynagrodzenia (460 zł) oraz składkę na ZUS. Urząd będzie podpisywał z nimi umowy do końca listopada tego roku, ale kolejek do tej propozycji nie ma. Są również środki na szkolenia bezrobotnych, które pozwolą dokształcić ok. 200 osób. Bezrobotni mogą też korzystać z niskooprocentowanych pożyczek na uruchomienie działalności gospodarczej.
- Pracodawcom proponujemy udział w programie odsetki - mówi Danuta Cichowicz. - Dotychczas jednak nikt z niego nie skorzystał.
Program polega na tym, że pracodawca może wziąć w BGŻ kredyt w wysokości 30 tys. zł na utworzenie jednego miejsca pracy. PUP natomiast przez rok gwarantuje spłatę odsetek od tego kredytu. Na biednym chełmskim rynku jest to propozycja mało atrakcyjna. Kolejne zakłady zgłosiły już do PUP zamiar zwolnienia ponad 200 osób.