Ministerstwo Kultury obiecuje pieniądze na utrzymanie muzeum w dawnym obozie zagłady w Sobiborze. To oddala widmo międzynarodowego skandalu.
Wiesław Holaczuk, starostwa włodawski, ostrzegł ministerstwo, że jeśli nie dołoży się do muzeum, to od 1 maja placówka zostanie zamknięta dla turystów, a pracownicy pójdą na bezpłatne urlopy. Rozmawiał o tym w piątek w Warszawie z Piotrem Żuchowskim, sekretarzem stanu z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Groźba pomogła.
– Usłyszałem obietnicę, że część pracowników zatrudni od czerwca Narodowe Centrum Kultury. Taką okrężną drogą znajdą się pieniądze na muzeum – mówi Wiesław Holaczuk. Starosta czeka na audyt z NCK, a potem podpisanie umowy.
– Czy to zażegna problem? Raz już byłem optymistą, a teraz spokojnie czekam na działania ministerstwa – stwierdza Holaczuk. Daje czas ministerstwu do połowy maja.
Muzeum w dawnym obozie zainaugurowała działalność w 1993 roku, w 50. rocznicę powstania, dzięki któremu z "fabryki śmierci” uciekło ponad 300 więźniów (wojnę przeżyło 53 osób).