Zakupy za Bugiem niektórym mieszkańcom przygranicznych miejscowości weszły już w krew. Jest dużo taniej niż u nas. A przed świętami to ogromny atut.
Dzisiaj na Ukrainę wybiera się pan Janusz z kolegą. - Mam nadzieję kupić coś pod choinkę swoim bliskim - zdradza. Oprócz ubrań i kosmetyków na liście zakupów ma również słodycze, napoje, żywność oraz cukier.
Podobne zakupy chce na Ukrainie zrobić pani Ewa. W Lubomlu zakupy robi od lat. Większość przewiezionego towaru sprzedaje dalej. Przed świętami jednak zaopatruje głównie siebie. - Kiedyś na święta przywoziłam również drób i mięso - wspomina pani Ewa. - Teraz niestety nie wolno. Szkoda, bo wychodziło bardzo tanio.
Im bliżej Bożego Narodzenia chętnych do wyjazdu na Ukrainę przybywa. - Później na granicy może być tłok - mówi Łukasz z Chełma. - A do świąt zostało przecież niewiele czasu. Dlatego jadę już dzisiaj. Co stamtąd przywiozę? To co zwykle: alkohol, papierosy, słodycze i zatankuję do pełna - zdradza cel swojej podróży.
Razem z nim podróżuje żona i teściowa. Bez ryzyka będą mogli przewieść przez granicę trzy litry alkoholu, i trzysta paczek papierosów. Taki zapas powinien wystarczyć do końca roku. Łukasz nie ukrywa, że być może w najbliższych dniach znów tam pojedzie. Na Nowy Rok będzie jak znalazł.
Na każdym wyjeździe, kupując tylko dla siebie można zarobić co najmniej 200 zł. Ci którzy kursują przez granicę dwa, trzy razy w tygodniu towar odsprzedają. Zysk jest więc odpowiednio wyższy.
- W ciągu doby odprawiamy w Dorohusku około 4 tys. pasażerów. Połowa to Polacy - mówi ppłk Andrzej Wójcik, rzecznik prasowy Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej. - Każdego dnia przekraczających granicę przybywa, choć ten wzrost nie jest znaczący. •