To prawdopodobnie pierwsza taka sprawa w chełmskim sądzie. Ale na pewno nie ostatnia. Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie wystąpiło o alimenty dla rodzeństwa, które mieszka w domu dziecka w Siedliszczu. I wygrało.
Kozaczuk dodaje, że wcześniej pracownicy starali się przekonać rodziców, aby choć w części dokładali się do utrzymania swoich dzieci w placówce. Ci jednak nie chcieli rozmawiać. Zdarzyło się nawet, że przedstawicieli PCPR poszczuli psami. Sąd zdecydował, że płacić powinni. Każde z rodziców ma przeznaczyć miesięcznie po 80 złotych na dziecko. Te pieniądze, zdaniem Kozaczuk, przydadzą się choćby na zapewnienie wykształcenia mieszkającemu w domu dziecka rodzeństwu.
- Wszyscy nasi podopieczni mają rodziców, lub chociaż jednego. Nie ma sierot naturalnych - mówi Paweł Janiak, dyrektor Domu Dziecka w Siedliszczu. - Teoretycznie rodzice powinni pokrywać koszty utrzymania dzieci w placówce. W praktyce wygląda to w ten sposób, że większość nie ma za co żyć, więc starostwo zwalnia ich z tego obowiązku. A reszta raczej się nie poczuwa.
Utrzymanie jednego dziecka w placówce w Siedliszczu kosztuje miesięcznie 1650 zł. Już wiadomo, że w przyszłym roku ta kwota zwiększy się o 200 zł.
W PCPR przyznają, że takich przypadków, kiedy przed sądem trzeba zmuszać rodziców do utrzymywania własnych dzieci, nie będzie wiele. Większości rzeczywiście nie stać na ich utrzymanie. Ale są i wyjątki. Do sądu może trafić także sprawa matki, która choć utrzymuje, że nie ma pieniędzy na dziecko, zarabia za granicą.
Dyrektorzy innych PCPR na razie nie próbują, na wzór chełmskiego, dopominać się w sądzie alimentów na dzieci z domu dziecka. Nie wykluczają jednak, że spróbują, skoro w Chełmie się to sprawdziło. •