Kierowcy PKS w Chełmie czują się oszukani. Po prywatyzacji ich firma miała się rozwijać i przyjmować nowych ludzi do pracy. Tymczasem już zwolniono kilkanaście osób. Kierowcom proponuje się przejście na jedną czwartą, bądź jedną drugą etatu.
Waldemar Szynal, prezes PKS Spółka z o.o. twierdzi, że taka wizja nie wchodzi w rachubę. Zapewnia, że kierowcy nie mogą być pozbawieni odprawy. – Ci pracownicy, którym zaproponowałem przejście na część etatu, mają jeszcze czas na wyrażenie zgody – mówi Szynal. – Albo przystaną na nowe warunki, albo odejdą. Zanim się to nie stanie pracują i są wynagradzani jako pełnoetatowcy.
Kierowcy są jednak przekonani, że kiedy w końcu wszyscy wyrażą zgodę na zmniejszenie etatów, kierownictwo spółki będzie miało ich w ręku. – Kiedy zechcą, będą mogli wygonić nas z firmy i to bez żadnych kosztów – mówią kierowcy.
Zdaniem prezesa spółka, aby obronić swoją pozycję na rynku, musiała zdecydować się na redukcje. Było to podyktowane przede wszystkim wzrostem cen paliw, konkurencją ze strony nowych przewoźników czy likwidacją nierentownych linii. W żaden sposób nie stawia to jednak spółki przed katastrofą bankructwa. Stawką była poprawa jej kondycji.
Szynal twierdzi, że już zwolnieni zostali przede wszystkim młodzi kierowcy, którzy mieli umowy na czas określony. Z kolei kierowcy, którzy odwiedzili naszą redakcję utrzymują, że najbardziej zagrożeni są pracownicy z najdłuższym stażem. Kierownictwo spółki chce ich po prostu zastąpić młodymi kierowcami, których właśnie szkoli. Na dodatek ich zatrudnienie ma być dofinansowane przez Powiatowy Urząd Pracy. Słowem zmiana warty za kierownicą, to dla spółki czysty zysk.
– Zdecydowana większość spośród 160 naszych kierowców przystała na nowe warunki – mówi prezes. – Nie ukrywam, że kiedy nadejdą lepsze czasy dla przewoźników, im pierwszym zostaną podwyższone etaty. To znakomici pracownicy, a takich żaden pracodawca się nie pozbywa.
Kierowcy mają dzisiaj żal do kierownictwa spółki, że przed laty, w ostatniej chwili, zmieniło ścieżkę prywatyzacyjną. Pierwotnie przejęciem firmy zainteresowana była francuska firma. W pakiecie socjalnym gwarantowała odprawy dla ośmiu procent pracowników, przeznaczonych do zwolnienia. Do tego obiecywała wypłacać trzymiesięczne odprawy zawarowane w kodeksie pracy. •