Pięć tysięcy złotych mogła kosztować 87-letniego Franciszka B. i jego małżonkę, wizyta grupy Romów.
Do zdarzenia doszło we wtorek. Na podwórko Franciszka B. zajechało auto z mężczyzną i trzema kobietami narodowości romskiej. Dwie kobiety zapukały do drzwi. Poprosiły o wodę.
Gdy ją dostały, w ramach podziękowania za przysługę, zaproponowały kurację uzdrawiającą za pomocą jajka. Gospodarze się zgodzili. Kiedy jedna z kobiet zajmowała małżeństwo, druga zaczęła kręcić się po mieszkaniu. Znalazła kopertę z pięcioma tysiącami złotych i z tym łupem próbowała wyjść z domu.
Doszło do szarpaniny z gospodarzami, którzy zauważyli próbę kradzieży. Cyganki uciekły, a 87-latek zatelefonował do syna i opowiedział mu o zdarzeniu.
- Nie wiadomo, jak długo szukalibyśmy sprawców, gdyby nie fakt, ze sami wrócili na miejsce przestępstwa - mówi Mariusz Gap, zastępca komendanta krasnostawskiej policji. - Okazało się, ze jedna z kobiet zostawiła w domu państwa B. torebkę z dokumentami. Cała grupa wróciła aby ją zabrać. W tej samej chwili na posesji pojawił się syn gospodarzy i policjanci.
Cała czwórka siedzi teraz w policyjnym areszcie. W czwartek okaże się, jaki zostanie zastosowany wobec nich środek zapobiegawczy.